Prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że posunięcia sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen związane z działaniem fundacji jego małżonki "Porozumienie bez barier" to ewidentne polowanie na jego osobę.
Prezydent podkreślił, że działalność fundacji jest całkowicie przezroczysta i że działa ona zgodnie z przepisami obowiązującego w Polsce prawa, które nie zakłada obowiązku publicznego ujawniania wszystkich sponsorów fundacji.
Politolog Wojciech Łukowski uważa, ze długa i bezskuteczna nagonka na prezydenta pomoże mu utrzymać popularność. Dodaje, że wywoła to odruch sympatii z atakowanym, stąd blokowanie posłom dostępu do dokumentów. Posłowie wiedzą z kolei, że w dokumentach nietrudno znaleźć nazwiska ludzi podejrzanych i skompromitowanych pojawiających się w Pałacu Prezydenckim.
Posłom nie udało się zabezpieczyć akt kancelarii prawniczej Andrzeja Kratiuka, szefa rady fundacji Jolanty Kwaśniewskiej. Fundacja z kolei nie przekazała pełnej dokumentacji darowizn, a jedynie tę dotyczącą wpłaty przez PKN Orlen. Księga wejść i wejść, której domagała się komisja śledcza nie zawiera natomiast wykazu osób odwiedzających prezydenta prywatnie.
Każda taka informacja, jak sądzę, może stanowić dla komisji śledczej okazję do budowania wokół tego pewnego dramatu i oczywiście elementu kampanii wyborczej. To też jest powód, że fundacja Jolanty Kwaśniewskiej nie chce ujawnić listy sponsorów. To byłby festiwal pomówień i śmierć fundacji - można usłyszeć nieoficjalnie z otoczenia prezydentowej.
Oficjalnie Teresa Gajewska przyznaje, że nie rozumie żądań komisji śledczej: To, co zażądała od nas komisja, to po prostu stanowi kompleksową kontrolę finansową. Między Pałacem Prezydenckim, a komisją zapowiada się więc długa i zacięta walka...