Od entuzjazmu do głębokiego sceptycyzmu; bardzo rozbieżne opinie panują wśród parlamentarzystów po orędziu wygłoszonym przez Lecha Kaczyńskiego tuż po jego zaprzysiężeniu w Sejmie na prezydenta.
Entuzjazmem kipiał premier Kazimierz Marcinkiewicz. To orędzie jest początkiem IV Rzeczpospolitej - zaznaczył. Czekaliśmy na prezydenta po to, aby jeszcze intensywniej pracować, aby jeszcze intensywniej wdrażać nasz program.
Lider Platformy Obywatelskiej Jan Rokita ma sprecyzowane oczekiwania wobec głowy państwa - będzie sprawdzał deklarację prezydenta. Kaczyński powiedział w orędziu, że będzie lojalny nie wobec PiS, lecz wyłącznie wobec Polski. To usłyszałem i będę sprawdzał, czy to jest prawdziwa deklaracja - mówi Rokita.
Ale w deklaracje nowego prezydenta nie wierzą posłowie SLD. Zobaczymy, w jakim terminie podpisze ustawę o zmianie radiofonii i telewizji. Czy zaraz po świętach, aby umożliwić swoim zawłaszczenie władzy w mediach publicznych. A ma na to 21 dni - mówi Ryszard Kalisz. Będziemy oceniali go po czynach - dodaje.
Orędziu Kaczyńskiego zarzuca się jeszcze, że było przydługie, nudne i zbyt ponure. Prezydent konsekwentnie unikał optymistycznych akcentów, pięknych wizji i obrazów różowej przyszłości. Często za to utyskiwał na szarą teraźniejszość, od której odkreślał się grubą czarną kreską. O słabościach III RP mówi w czasie przeszłym. Posłuchaj analizy Konrada Piaseckiego: