Po około trzech godzinach zakończyła się manifestacja Porozumienia Zawodów Medycznych, która w sobotę przeszła ulicami Warszawy. Lekarze, ratownicy, fizjoterapeuci, farmaceuci, psycholodzy, diagności, dietetycy i elektroradiolodzy podkreślali, że czas na "Zdrowie Plus". Jak powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek, manifestacja przebiegła bardzo spokojnie, bez incydentów.
W manifestacji wzięło udział kilka tysięcy osób. Porozumienie Zawodów Medycznych domaga się zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną, ograniczenia biurokracji oraz przestrzegania prawa pracy w szpitalach i poradniach.
Jesteśmy zawaleni biurokracją, jesteśmy zawaleni robotą, a w perspektywie mamy jeszcze, tak jak mówi NFZ, podobno dwukrotne zwiększenie hospitalizacji w ciągu najbliższych kilku lat. Przy tych nakładach i przy tej kadrze tego się po prostu nie da już zrobić - powiedział reporterowi RMF FM jeden z uczestników manifestacji.
Inni dodają: Rząd musi zrobić wszystko, żeby nie było tylko dwóch lekarzy na 1000 mieszkańców (...). Rząd musi wykonać ruchy, żeby zachęcić młodych do zostania w Polsce, a nie do wyjazdu za granicę.
Podczas przemarszu po Warszawie na czele manifestacji jechały motocykle i karetka. Na głównym banerze umieszczonym na początku kolumny widniało hasło: "Czas na "zdrowie plus" - lepsze warunki pracy, zatrudnienia i leczenia".
Wielu uczestników, wśród których byli lekarze i lekarze-rezydenci, dentyści, fizjoterapeuci, farmaceuci, psycholodzy, diagności, dietetycy i elektroradiolodzy, ubranych było w białe stroje, niektórzy mieli dodatkowe atrybuty – stetoskopy czy czepki chirurgiczne.
Uczestnicy manifestacji domagają się podwyżek bo, jak oceniają, pensje wielu grup w służbie zdrowia są głodowe. Na transparentach można było przeczytać m.in. „by leczyć trzeba żyć”.
W kolumnie manifestacji szli ratownicy medyczni z Piły, którzy na noszach nieśli czarny worek na zwłoki, co miało symbolizować zmarłego ratownika. „Żył z pasji do ratowania innych” – głosił napis.
Wśród haseł na transparentach były m.in.: "kolejka poniża pacjenta", "pogotowie woła o pomoc", "przepracowany personel naraża życie", "nie samym powołaniem medyk żyje", "wszyscy jesteśmy pacjentami". Uczestnicy demonstracji skandują: "wszyscy medycy są na ulicy", "precz z wyzyskiem", "chcemy leczyć w Polsce".
Służba zdrowia jest w bardzo złej kondycji, to efekt wieloletnich zaniedbań. Rząd z wielką energią i wolą przystępuje do zmian - mówił podczas swojego dzisiejszego wystąpienia Konstanty Radziwiłł.
Jak dodał, "w ciągu ostatnich ośmiu lat państwo postanowiło się wycofać z odpowiedzialności za służbę zdrowia". Minister zdrowia zapewnił, że rząd "przystępuje z wielką energią i wielką wolą do zmian, które już następują".
Radziwiłł podkreślił, że przygotowywane są przepisy, które - jak zapewnił "już od przyszłego roku, systematycznie doprowadzą do podwyższania nakładów na służbę zdrowia".
Nie stanie się to z dnia na dzień, ale gwarantuję, że nakłady na służbę zdrowia będą coraz wyższe z każdym rokiem. To przełoży się na sytuację pacjentów, którzy będą leczeni lepiej, ale także na lepszą sytuacje wszystkich pracowników służby zdrowia - mówił.
Zgodnie z założeniami reformy przedstawionymi przez Radziwiłła, środki publiczne na zdrowie od 2018 r. mają być stopniowo zwiększane, tak by do 2025 r. osiągnęły 6 proc. PKB (obecnie jest to 4,38 proc. PKB). Zdaniem Porozumienia Zawodów Medycznych (PZM) konieczne jest jednak pilne zwiększenie finansowania ochrony zdrowia do 6,8 proc. PKB.
Wystąpienie ministra zdrowia zakończyło się okrzykami i gwizdami.
Wcześniej Konstanty Radziwiłł zapraszał PZM na rozmowę ws. postulatów Porozumienia. Do spotkania miało dojść wczoraj. Związkowcy nie przyszli, ale zaproponowali, by spotkać się dziś po manifestacji. Do tego pomysłu sceptycznie odniósł się z kolei minister. Uznał, że nie będzie to dobra okazja do spokojnej wymiany zdań. Radziwiłł zaproponował PZM spotkanie we wtorek. Zapowiedział również, że dzień później - w środę - planowane jest dodatkowe, nadzwyczajne posiedzenie zespołu branżowego Rady Dialogu Społecznego, które ma być poświęcone projektowi ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w podmiotach leczniczych.
Upominamy się o właściwą pozycję ochrony zdrowia wśród zadań, które rząd realizuje – mówił kilkanaście dni temu przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Krzysztof Bukiel. Zdaniem związkowców potrzebne jest wdrożenie programu "Zdrowie", którego jednym z założeń byłaby poprawa warunków pracy i zatrudnienia pracowników ochrony zdrowia, a tym samym polepszenie warunków leczenia pacjentów.
Obserwujemy kolejne programy z sukcesem wdrażane przez rząd i uważamy, że czas na program, który zagwarantuje lepsze warunki pracy, zatrudnienia i leczenia. Wszyscy jesteśmy pacjentami. Polakom należy się leczenie na poziomie europejskim, a pracownikom ochrony zdrowia warunki nieodbiegające od standardów UE - przekonuje PZM.
Związkowcy szacują, że obecnie w Polsce pracuje jedynie połowa potrzebnych pielęgniarek i fizjoterapeutów oraz 75 proc. potrzebnych lekarzy. Wskazują też, że podobny niedobór pracowników jest w niemal wszystkich zawodach medycznych.
(mpw, APA)