Przez całą noc trwała akcja strażaków związana z gaszeniem pożaru kamienicy w Bielsku-Białej. Nikomu nic się nie stało, ale 15 osób jest bez dachu nad głową. W akcji brało udział 14 strażackich zastępów.

Minioną noc mieszkańcy spędzili u bliskich. Miejscy urzędnicy oferowali im nocleg, ale odmówili. 

Inspektor Nadzoru Budowlanego ma dziś zdecydować, co stanie się z budynkiem. Uszkodzenia są jednak poważne. W kamienicy doszczętnie spłonęło drewniane poddasze, a znajdujące się poniżej mieszkania zostały zalane w czasie akcji strażaków.

Przyczynę pożaru ustala policja. Mieszkańcy twierdzą, że zanim pojawił się ogień, słychać było eksplozję, a jeden z ich sąsiadów odgrażał się, że doprowadzi do wybuchu. Dziś 61-letni mężczyzna został zatrzymany.

Mężczyzna musi teraz wytrzeźwieć, bo w chwili zatrzymania miał w organizmie około dwóch promili alkoholu. Dlatego jego przesłuchanie i stawianie ewentualnych zarzutów będzie możliwe najpewniej dopiero jutro. O tym, że to właśnie ten lokator mógł doprowadzić do pożaru, mówią mieszkańcy spalonego domu. Dodają też, że słyszeli wypowiadane przez niego groźby.

Część ulicy przy spalonym domu nadal jest zamknięta. Mieszkańcom, którzy się tam pojawiają i chcą zabrać to, co ewentualnie ocalało z pożaru, nadal nie wolno wchodzić do środka.

Ocalałym lokatorom - chodzi o 3 mieszkające tam rodziny - miejscy urzędnicy już zaproponowali lokale zastępcze.


Opracowanie: