Merytorycznych argumentów zabrakło? Trzeba przejść do rękoczynów. Tak przynajmniej wyglądała debata parlamentarna na Tajwanie poświęcona budżetowi na obronność kraju.

Ta "ożywiona dyskusja" między grupą posłów, w tym także kobiet, szarpiących się za ubrania, wgniatających się wzajemnie w stół, wyrywających sobie mikrofon i dosyć gwałtownie przepychających się została pokazana na żywo w telewizji.

Transmisję przerwali dopiero strażnicy, którzy także mieli niełatwe zadanie rozdzielenia "dyskutujących" posłów. Skarceni deputowani, nad którymi zawisło widmo komisji do spraw etyki, nie wykazywali jednak żadnej skruchy.

Przedstawiciele opozycji i partii obrzucali się wzajemnie wyzwiskami i inwektywami: Bądź mężczyzną! Jeśli masz śmiałość, chodź, uderz mnie w twarz. Ale nie kop mnie od tyłu i z ukrycia. Ty brudasie, obrzydliwcze, bezwstydniku!.

Tajwański parlament zyskał niechlubną sławę "ringu deputowanych", na którym ciągle dochodzi do bójek, już pod koniec lat 80. Deputowani doszli wtedy do wniosku, że bijąc się bardziej przyciągają uwagę mediów, niż dyskutując. Może jest to jakiś pomysł godny przeniesienia na polski grunt...?

15:00