Dziś upływa termin, w którym - zgodnie z decyzją kieleckiego sądu - mieszkanka Starachowic musi wydać dwuletnią córkę jej ojcu, obywatelowi Włoch. Sędziowie powołując się na Konwencję Haską uznali, że matka uprowadziła dziecko. Pani Magdalena zapowiada, że córki nie zwróci, a na wyjazd mąż wyraził zgodę. Ojciec dziecka zaprzecza.
Sąd nie może jednak zmusić matki do oddania dziecka. To ojciec, który chce odzyskać córkę, musi złożyć kolejny wniosek. A wyznaczony po tym kurator zapozna się z dokumentacją i ustali termin, w którym dziecko zostanie przekazane ojcu. Według pani Magdaleny, jej mężowi tak naprawdę na dziecku nie zależy. Chodzi o mnie. Chodzi o to, żebym tam pojechała, żeby mnie zniszczyli, żebym była służącą - powiedziała pani Magdalena reporterowi RMF FM:
Kobieta twierdzi, że przeciwko sobie ma całą rodzinę Włocha, więc jej wyjazd skończy się odebraniem córki. Innego zdania był kielecki sąd. Najlepsze dla dziecka jest, by była z obojgiem rodziców - tłumaczy Marcin Chałoński, rzecznik sądu, w którym oceniono jedynie dokumenty:
Sędzia nie był w stanie sprawdzić, co tak naprawdę czeka matkę z dzieckiem we Włoszech.