Polska złożyła do Komisji Europejskiej skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione z tego kraju odpady. To pierwszy krok postępowania przed skargą do TSUE - poinformowała w środę minister klimatu Anna Moskwa. Chodzi o 35 tys. ton odpadów na siedmiu składowiskach.
Korzystamy ze skargi do Komisji Europejskiej, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości. Jednocześnie apelujemy do naszego niemieckiego partnera, do bardzo zielonego niemieckiego rządu, o zabranie niemieckich śmieci - mówiła minister środowiska Anna Moskwa.
Jak oświadczyła na konferencji prasowej minister Anna Moskwa, Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, "nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi".
Z przekazanych w połowie maja przez MKiŚ danych wynika, że w Gliwicach zalega 1300 ton odpadów z Niemiec, w Babinie - 450 ton, w Sarbii - 8700 ton, w Sobolewie 3360 ton, w Starym Jaworze - 1156 ton, a w Tuplicach 20000 ton.
Mimo szeregu wezwań, strona niemiecka nie chciała za tę kwestię wziąć odpowiedzialności. W związku z tym na podstawie art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej uruchamiamy pierwszy etap postępowania - jest to skierowanie w pierwszym kroku skargi do Komisji Europejskiej - poinformował minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk.
Jak wyjaśnił, Komisja będzie miała trzy miesiące na analizę skargi i wydanie uzasadnionej opinii w tej sprawie. Następnym krokiem jest możliwość złożenia skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W jego ocenie sprawa nie budzi żadnych wątpliwości prawnych, więc Polska uruchamia pierwszy etap procedury skargowej i jest zdeterminowana, żeby tę procedurę kontynuować, jeżeli nie będzie reakcji ze strony Niemiec.
Jak podkreślił Szynkowski vel Sęk, doszło do naruszenia prawa europejskiego ze strony Republiki Federalnej Niemiec, która powinna wziąć odpowiedzialność za zalegające w Polsce bezprawnie odpady. Wskazał, że "jakiekolwiek zasłanianie się w tej sprawie kompetencjami landowymi, nie broni się w kontekście prawa międzynarodowego" i "nie jest możliwe, aby państwo próbowało uwolnić się ze swoich zobowiązań wskazując na swój podział ustrojowy, federalny".
Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że Polska dążyła do polubownego rozwiązania sprawy, ale po stronie niemieckiej nie było dobrej woli. Jesteśmy zdeterminowani, żeby nie tylko dbać o to, żeby nasi partnerzy przestrzegali prawa europejskiego, ale w tym przypadku, żeby chronić polskich obywateli - chronić przez zagrożeniem płynącym z naruszeniem zasad ochrony środowiska, w tym przypadku - niestety, mówię to z przykrością - ze strony naszego zachodniego sąsiada - dodał.