Zły stan zdrowia psychicznego Polaków, skażony alkohol oraz bunt biznesmenów w Rosji - to tylko niektóre tematy, o których będzie można przeczytać w środowych wydaniach dzienników. Na RMF24 publikujemy poranny przegląd prasy!
"Depresje, zaburzenia wynikające z uzależnień, nerwice, a nawet upośledzenia umysłowego - w ciągu ostatnich dwóch dekad drastycznie wzrosła liczba Polaków cierpiących na lżejsze i cięższe choroby związane z psychiką" - alarmuje w swoim środowym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna"
Jak twierdzi gazeta, problemy zaczynają się już u dzieci. Sukcesem medycyny ostatnich dekad jest znacznie wyższa przeżywalność wcześniaków i dzieci chorych. Tyle że takie dzieci, nawet jeżeli ich stan fizyczny udaje się poprawić, rodzą się z osłabioną strukturą korową. I potem w miarę rozwoju mogą mieć problemy z emocjami, uczeniem się w tradycyjnym systemie, a to niestety prosta droga do rozwoju zaburzeń psychicznych - tłumaczyła cytowana przez gazetę dr n. med. Halina Flisiak-Antonijczuk, wrocławski konsultant ds. psychiatrii dziecięcej.
Dziennik podjął również temat kwestii odszkodowań. "Od przyszłego roku szkody komunikacyjne będziemy mogli zlikwidować u swojego ubezpieczyciela. Skróci się czas oczekiwania na odszkodowanie, a jego wysokość może wzrosnąć" - prognozuje "DGP".
Jak pisze gazeta, Polska Izba Ubezpieczeń kończy prace nad systemem umożliwiającym likwidację szkód z polisy komunikacyjnej u ubezpieczyciela poszkodowanego. "Jego wejście w życie spowoduje, że klient będzie otrzymywał odszkodowanie od własnego ubezpieczyciela na podstawie wyceny niezależnego rzeczoznawcy. Następnie firma będzie się zwracać do ubezpieczyciela sprawcy o zwrot pieniędzy w ramach tzw. Regresu" - tłumaczą dziennikarze dziennika.
Z kolei środowy "Fakt" zajął się tematem skażonego alkoholu. "Alkohol z nielegalnych rozlewni zalewa rynek. Nie ma najmniejszego kłopotu, żeby spirytus czy wódkę w plastikowych opakowaniach kupić na zwykłych miejskich straganach" - alarmuje tabloid.Jak sprawdzili dziennikarze "Faktu" alkohol bez akcyzy można bez problemu kupić na targowisku w Łodzi. Taki trunek kosztuje ok. 14 złotych - to ponad 20 złotych mniej niż spirytus kupiony w sklepie.
Gazeta przypomina, że taki alkohol nie jest jednak w żaden sposób sprawdzany. To oznacza, że może to być zabójczy alkohol metylowy. "Dane są przerażające. Według danych Polskiego Przemysłu Spirytusowego co siódma, nielegalnie sprzedawana butelka może być śmiertelnie niebezpieczna" - pisze dziennik.
"Gazeta Wyborcza" pisze z kolei o finansowaniu przez rosyjskich biznesmenów opozycjonisty Aleksieja Nawalnego."Ponad 160 rosyjskich biznesmenów złamało zasadę, według której mogą finansować tylko polityków wskazanych przez Kreml. Wspierają opozycjonistę w walce o fotel mera Moskwy" - pisze gazeta.
Jak przypomina, Nawalny został skazany na 5 lat więzienia za rzekome machinacje w handlu drewnem. "Już 165 moskiewskich przedsiębiorców zawarło z nim "umowę społeczną". Obiecują, że poprą Nawalnego, jeśli będzie prowadził politykę zgodną z ich poglądami i potrzebami" - podaje dziennik.
"Nasze poparcie nie jest bezwarunkowe. Po raz pierwszy w historii nowej Rosji zawieramy kontrakt z politykiem. Szanujemy Nawalnego za to, że wierzy w siebie, że gotów jest iść choćby do więzienia za swoje poglądy. Oczekujemy od niego, że będzie bronił zasady supremacji prawa, niezależności sądów, podporządkowania biurokratów społeczeństwu. Będziemy go wspierać swą reputacją, finansami, organizacyjnie" - napisali w liście cytowanym przez "Wyborczą" biznesmeni.
Jak pisze gazeta, na fundusz wyborczy kandydata na mera zaczęły wpływać kwoty, które sięgają nawet miliona rubli (100 tys. zł).
Jak ocenił jednak Aleksandr Pumpiański, były redaktor naczelny tygodnika "Nowoje Wremia" jest to "otwarty, niebezpieczny bunt". Jak dodał, biznesmeni wiedzą, że władza będzie ich niszczyć. "Firmy czekają najazdy sanepidu, inspekcji podatkowej, strażaków. Zostaną obłożone grzywnami, nakazami, spod ziemi wykopanymi pretekstami, by wytoczyć im procesy. Obawiam się, że część przedsiębiorców podzieli los Nawalnego, który po wyborach pewnie pójdzie siedzieć" - mówił cytowany przez "GW" Pumpiański.
(abs)