Polscy rybacy łamią unijny zakaz i wychodzą w morze na połowy dorszy. Polakom zakazano łowienia tych ryb, bo według unijnych urzędników skończył się przyznany na ten rok limit.

Za złamanie zakazu połowów rybakom grożą kilkudziesięciotysięczne kary. Jednak nie wiadomo, że zostaną wymierzone, ponieważ nakłada je polska administracja. Wiceminister gospodarki morskiej Grzegorz Hałubek, który jest także armatorem i szefem jednego ze związków rybackich, zapowiedział, że wbrew sugestiom Unii Europejskiej nie będzie kar dla rybaków. Te wypowiedzi zapaliły armatorom zielone światło do wyjścia w morze na połowy.

W polskich portach mieli pojawić się unijni urzędnicy, aby skontrolować kutry. Rybacy z kilku pomorskich portów, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Adam Kasprzyk, jeszcze ich jednak nie widzieli. Andrzej Tyszkiewicz, szef jednego ze związków rybackich, powiedział, że to nawet dobrze, że kontrolerzy pojawią się w Polsce. Zobaczą bowiem ile w Morzu Bałtyckim jest dorsza i być może przekonają swoich zwierzchników, że zakaz nie jest potrzebny.

Rozpoczęcie połowów dorsza oznacza złamanie wprowadzonego w lipcu br. przez Komisję Europejską zakazu połowów tej ryby na Bałtyku Wschodnim. Zakaz zaczął obowiązywać 16 września, po zakończeniu trwającego trzy miesiące okresu ochronnego dla dorsza i ma trwać do końca 2007 r. Zakaz dotyczy jedynie jednostek pływających pod polską banderą.

KE wprowadziła go w lipcu, po tym jak unijni kontrolerzy stwierdzili, że Polska trzykrotnie przekroczyła przyznany jej na bieżący rok limit połowowy, który wynosił 10,8 tys. ton. Zdaniem rybaków i resortu gospodarki morskiej utrzymanie zakazu może grozić nawet likwidacją tej gałęzi gospodarki.