Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu łzawiącego wobec posłanki Koalicji Obywatelskiej Barbary Nowackiej podczas jednego z listopadowych protestów na ulicach Warszawy - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Parlamentarzystka złożyła zawiadomienie w tej sprawie, bo została spryskana przez funkcjonariusza gazem, choć pokazała mu swoją legitymację poselską. "Kuriozalne i wątpliwe prawnie uzasadnienie. Składam zażalenie" - tak w rozmowie z RMF FM decyzję prokuratury komentuje Barbara Nowacka.

Śledczy twierdzą, że działania funkcjonariusza nie noszą znamion przestępstwa. Ta argumentacja jest nie do przyjęcia dla posłanki i jej prawniczki. Mecenas Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, komentując to rozstrzygnięcie, już zapowiedziała zażalenie. Według niej, w tej sprawie powinno być wszczęte śledztwo, by można zebrać wystarczający materiał dowodowy - np. przesłuchać policjantów. Takie przesłuchania są możliwe jedynie w śledztwie, a nie w postepowaniu sprawdzającym, w którym prokuratorzy opierają się tylko na zawiadomieniu.

Po dokonaniu analizy zgromadzonych dowodów prokuratura doszła do przekonania, że w zachowaniu funkcjonariusza policji, który użył wobec posłanki na Sejm RP środka obezwładniającego w postaci gazu pieprzowego nie było znamion czynu zabronionego - oświadczyła prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Policjant wielokrotnie zwracał się do osób napierających, wydając polecenia odsunięcia się. Uprzedzał również, że użyje środków przymusu bezpośredniego. Osoby te nie reagowały na polecenia. Pole jego widzenia było ograniczone zarówno z uwagi na późną porę dnia, pozostawanie w ruchu, porysowaną matową tarczę osłaniającą ciało, jak również odbijające się w tarczy światła fleszy aparatów fotograficznych, używanych przez fotoreporterów - zauważyła.

Według prokuratury, policjant nie mógł rozpoznać przedmiotu, który pokazywała mu Barbara Nowacka, czyli legitymacji poselskiej. Nie był również w stanie rozpoznać osoby, która ją okazywała, gdyż miała na twarzy maseczkę.

Z uwagi na nierozpoznanie okazywanego przedmiotu, jak również brak osłony głowy, funkcjonariusz uznał, że zachodzi sytuacja bezpośredniego zagrożenia jego zdrowia i życia. Używając wobec posłanki gazu pieprzowego nie działał z zamiarem popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego - podała prok. Skrzyniarz.

Po incydencie policja opublikowała nagranie, na którym - według funkcjonariuszy - widać, jak Nowacka ignoruje wezwania policjantów i pcha się w szyk, wyciągając rękę "przed samą twarz jednego z nich". Posłanka stanowczo temu zaprzeczyła. 

Prokuratura podjęła decyzję ws. Barbary Nowackiej po blisko 5 miesiącach. Wciąż nie zakończyła natomiast postępowań sprawdzających w sprawie posłanki Magdaleny Biejat - także spryskanej gazem - oraz w sprawie użycia pałek teleskopowych wobec demonstrantów przez funkcjonariuszy z Biura Operacji Antyterrorystycznych. 

Opracowanie: