Funkcjonariusze ścigający sprawców zdewastowania nagrobku Bolesława Bieruta działali zgodnie z policyjnymi przepisami. Jak dowiedział się nasz reporter Grzegorz Kwolek, w Komendzie Stołecznej Policji ostatecznie nie wszczęto postępowania wyjaśniającego, czy funkcjonariusze nie złamali prawa podczas zatrzymania dwóch osób podejrzewanych o ten występek.

Funkcjonariusze ścigający sprawców zdewastowania nagrobku Bolesława Bieruta działali zgodnie z policyjnymi przepisami. Jak dowiedział się nasz reporter Grzegorz Kwolek, w Komendzie Stołecznej Policji ostatecznie nie wszczęto postępowania wyjaśniającego, czy funkcjonariusze nie złamali prawa podczas zatrzymania dwóch osób podejrzewanych o ten występek.
Zdewastowany grób Bolesława Bieruta na warszawskich Powązkach Wojskowych /Jakub Kamiński /PAP

Postępowanie, którego rozpoczęcie potwierdzał w wypowiedziach dla mediów między innymi minister spraw wewnętrznych, miało być skutkiem interwencji ministra sprawiedliwości oburzonego niezasadnym - jego zdaniem - zatrzymaniem na 48 godzin.

Piątego sierpnia sprawą zatrzymania 49-letniej Moniki S. i 24-letniego Janusza W zajął się sąd. Chodziło o zażalenie zatrzymanych, którzy uważali, że policjanci działali niezgodnie z prawem i nadużyli swoich uprawnień.

Sąd przyznał wtedy rację policjantom i to zakończyło sprawę wewnętrznego postępowania. Decyzję w tej sprawie podjął szef Komendy Policji dla Warszawy Żoliborza.

(j.)