Ujawniamy nowe informacje w skandalicznej sprawie Polaka, który został pochowany w Austrii bez wiedzy rodziny. Przedstawiciele Komendy Głównej Policji osobiście przeprosili bliskich zmarłego pana Mariusza, jednocześnie jego żona dostała do podpisania zaskakujące pismo.
Bliscy mają teraz dodatkowo problemy z odzyskaniem ciała mężczyzny. O tej bulwersującej sprawie poinformowaliśmy w ubiegły piątek w RMF FM.
Policja próbuje naprawić swój błąd. Zaproponowała rodzinie zwrot kosztów poniesionych między innymi w związku z pogrzebem oraz ekshumacją. Jednak forma tej propozycji - jak twierdzą prawnicy - jest nie do zaakceptowania.
Jak się dowiedział nasz dziennikarz, w piątek, dwie godziny po ujawnieniu przez RMF FM skandalu, z rodziną pana Mariusza skontaktowało się szefostwo Biura Międzynarodowej Współpracy Policji.
Wieczorem szefowa biura przyjechała do domu rodziny w Małopolsce. Przeprosiła za zaistniałą sytuacją, zapowiedziała ukaranie winnych, a następnie dała żonie zmarłego pismo do podpisania. I właśnie ono wzbudziło wątpliwości prawników.
Pismo zostało napisane w imieniu żony zmarłego, która - z uwagi na trudną sytuację materialną - w tym dokumencie prosi policję o udzielenie pomocy finansowej. Nie ma tam słowa o zaniedbaniu Komendy Głównej Policji, ani o zadośćuczynieniu. Teraz nad tym dokumentem pracują prawnicy.
Mimo uzyskania przez Komendę Główną Policji informacji o śmierci Polaka w Austrii, nie powiadomiono o tym jego bliskich. Austriacy pochowali naszego rodaka na swój koszt. Tę historię opowiedziała dziennikarzowi RMF FM córka zmarłego, pani Ewelina.
Pan Mariusz, mieszkaniec małopolskiego powiatu bocheńskiego, w maju wyjechał do pracy do Wiednia. Kiedy po kilku dniach przestał się odzywać, zaniepokojona rodzina zgłosiła na policję jego zaginięcie. Rozpoczęły się poszukiwania.
Mężczyzna zmarł 24 maja w wyniku wylewu. Komenda Główna Policji otrzymała informację o śmierci Polaka w Austrii 22 czerwca, ale nie powiadomiła od razu rodziny; zrobiła to dopiero 10 sierpnia.
Austriacy nie wiedząc, czy rodzina chce ściągnąć ciało zmarłego do Polski, pochowali naszego rodaka na swój koszt.
O szczegółach pochówku rodzina dowiedziała się na własną rękę, bo - jak mówi pani Ewelina - "policja nie była w stanie tego ustalić".
Weszliśmy na taką stronę austriacką, gdzie wystarczy tylko wpisać PESEL. Wpisaliśmy PESEL taty i wyskoczyła nam data i miejsce pochówku, dokładna alejka i numer grobu. Wszystkiego dowiedzieliśmy się sami - zaznacza w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Gdybyśmy dowiedzieli się wcześniej, to tata byłby już z nami, zostałby pochowany godnie, moglibyśmy przy tym uczestniczyć. Ktoś pochował go bez naszej zgody, kilkaset kilometrów od nas. To jest chore - podkreśla.
Dla rodziny zmarłego pana Mariusza to bardzo trudna sytuacja - nie tylko z powodu bólu po stracie bliskiej osoby. To też problemy związane ze sprowadzeniem zwłok do Polski.
Teraz borykamy się z ogromnymi kosztami i ogromnymi problemami. Co chwilę jest coś. Ustaliliśmy, że podpisujemy umowę z firmą pogrzebową w Austrii, która obsługuje tatę - od razu go kremuje, dostajemy pozwolenie i jedziemy po urnę. Dostaliśmy jednak wiadomość, że nie wydadzą (zwłok) taty, dopóki nie zapłacimy 4 tys. euro za pochówek - mówi pani Ewelina i po raz kolejny podkreśla, że inaczej by było, gdyby jej rodzina dowiedziała się od razu o śmierci pana Mariusza.
Pani Ewelina powiedziała dziennikarzowi RMF FM, że polska policja twierdzi, iż informacja o śmierci pana Mariusza "gdzieś tam utkwiła". Funkcjonariusze - jak przekazała - wskazują na niedokładny przepływ informacji.
Ja tego nie przyjmuję. To jest po prostu coś żałosnego, to jest niedopuszczalne tłumaczenie z ich strony. Mogliby zamilknąć, a nie głupio się tłumaczyć - komentuje pani Ewelina.
Córka zmarłego zamierza wystąpić z roszczeniami do policji w sprawie zaniedbania. Ja tego nie popuszczę, bo tak nie powinno być. Tu chodzi o człowieka, o ojca, o męża. To jest po prostu niedopuszczalne - podkreśla.