Średniowieczne dokumenty i księgozbiór należący do hrabiego Aleksandra Colonna-Walewskiego miały być ukryte w czasie II wojny światowej w podziemiach Zamku Książ. Na informację o tym, że tuż po wojnie ich poszukiwaniami było zainteresowane Ministerstwo Kultury i Sztuki natrafiono w Archiwum Akt Nowych. Zagadkę tajemniczego depozytu postanowiła wyjaśnić Grupa Eksploracyjna Miesięcznika Odkrywca.
Na trop tej historii trafił w archiwum Lech Zwirełło, archiwista współpracujący z grupą. To zbiór dokumentów, które dotyczą poszukiwań zagadkowego depozytu prowadzonych przez resort kultury. Jeden z dokumentów pochodzi z 1946 roku. Jego autorem jest referentka w ministerstwie, która pisze w nim o wkroczeniu do Zamku Książ Armii Czerwonej. Z zamkowych budynków zostali wówczas wysiedleni pracownicy dotychczasowych właścicieli.
Wśród tych osób miał być bibliotekarz o nazwisku Hochbaum. To on miał przekazać ministerstwu informację o ukrytych w podziemiach średniowiecznych dokumentach i księgozbiorze hrabiego, tak przynajmniej opisuje to referentka - mówi Łukasz Orlicki z Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca.
Resort nie podjął jednak poszukiwań na szeroką skalę, głównie ze względu na fakt, że w latach 1946-1947 jego pracownicy musieli zająć się zabezpieczaniem dostępnych dóbr. Myślano jednak o organizacji specjalnej wyprawy, ta nie doszła jednak do skutku, aż w końcu główny informator, wspomniany bibliotekarz, został wysiedlony z Polski.
GEMO podjęło się próby wyjaśnienia tej historii. Prowadzone są kwerendy w archiwach, które być może pomogą w odpowiedzi na pytanie o jakie podziemia dokładnie chodzi. W planach są także badania płytszych podziemi, tuneli technicznych znajdujących się wokół Zamku Książ. W badaniach być może wykorzystane zostaną skanery laserowe czy georadar.
Chodzi o płycej położone podziemia, które związane są z systemem grzewczym. Wybudowano je na przełomie XIX i XX wieku. Całość podziemi liczy około kilometra. W latach 60. i 70. wykonano ich inwentaryzację, ale nie we wszystkich aspektach jest ona precyzyjna. Zagadkę stanowią chociażby ich połączenia z budynkami mieszkalnymi przy zamku. To między innymi chcemy wyjaśnić - dodaje Orlicki.
Eksploratorzy zakładają trzy hipotezy. Pierwsza mówi o tym, że ewentualne zbiory ukryte pod ziemią zostały zabrane po wojnie przez Armię Czerwoną. Choć odnaleziony trop, w archiwum wskazuje na coś innego, gdyż po wojnie planowano poszukiwania dokumentów. Inne wątki dotyczą usunięcia depozytu przez instytucję państwową lub prywatną osobę. Sensacją było by, gdyby okazało się, że chociaż jakiś fragment zbiorów pozostał, gdzieś pod ziemią.