Na najbliższym posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka klub Prawa i Sprawiedliwości złoży wniosek o odwołanie Roberta Biedronia (Ruch Palikota) ze stanowiska wiceprzewodniczącego tej komisji. Jak poinformował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, chodzi o wypowiedź Biedronia, która padła na sali sejmowej podczas piątkowych obrad. Biedroń miał wtedy zasugerować, że pali marihuanę.
Przypominam, że posiadanie narkotyków w Polsce jest karalne - powiedział Błaszczak. W naszym przekonaniu, każdy obywatel - szczególnie każdy poseł - jest zobowiązany do przestrzegania prawa, jeżeli wiceprzewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka sugeruje, że tego prawa nie przestrzega, to jest karygodne - zaznaczył.
Podczas piątkowej debaty nad expose premiera Donalda Tuska, Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota powiedział, że 800 tys. Polaków żąda depenalizacji posiadania marihuany. Mówił, że wśród posłów Platformy też są palacze marihuany, są też w rządzie.
Później zabrał głos Robert Telus (PiS). Nie pozwalajmy na to, żeby posłowie, którzy nie byli do tej pory w parlamencie, psuli dobre imię naszego parlamentu, mówiąc, że ktoś z parlamentu pali trawkę, marihuanę, że ktoś z rządu... - apelował Telus. W tym momencie z sali padły słowa: Ja palę. Palę.... Według stenogramu z obrad, powiedział to Robert Biedroń. W wywiadzie dla dzisiejszej "Rzeczpospolitej" poseł wyjaśniał: Mówiłem, że palę kadzidełka. Kadzidełka wolno palić. Później na konferencji prasowej poseł Ruchu Palikota oświadczył, że sprawa ta w wykonaniu PiS ma wymiar satyryczny. Biedroń dodał: Rozumiem, że dla PiS najlepiej by było, by wszyscy użytkownicy marihuany trafiali do więzienia, by byli skazywani na długoletnie więzienie za użytkowanie, ale kwestia jest dużo bardziej poważna. Ja złożyłem tę deklarację w parlamencie i gwarantuję państwu, że będę składał tę deklarację, że palę marihuanę za każdym razem, gdy majestat państwa nie będzie rozumiał obywatela.