Nie będzie - na razie - wniosku o wotum nieufności dla ministra finansów Jacka Rostowskiego. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, Prawo i Sprawiedliwość zwleka z jego złożeniem, nie chce bowiem debatować o błędach szefa resortu finansów przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Zdecydowała więc polityczna kalkulacja, a wynika z niej, że na debacie zyskałby paradoksalnie rząd, a nie PiS.
Partia Jarosława Kaczyńskiego nie chce medialnej powtórki z debaty Donalda Tuska ze stoczniowcami - by wotum nieufności nie zamieniło się w show z premierem w roli głównej o tym, że rząd przyjął właśnie pakiet antykryzysowy i będzie spłacał kredyty hipoteczne bezrobotnym.
Ponadto kolejny atak na Jacka Rostowskiego wzmocniłby jedynie jego pozycję w Platformie Obywatelskiej i w rządzie. A akurat teraz jego notowania są wyjątkowo słabe. Nawet w partii Donalda Tuska padają pytania, ile jeszcze razy minister finansów się pomyli, czyli jak wielka będzie dziura budżetowa, o ile trzeba będzie zwiększyć deficyt i jak wyjść z twarzą z obietnic szybkiego przyjęcia euro. Ale mimo iż pozostali ministrowie sami dziwią się słabości premiera do Rostowskiego, to gdy ministra atakuje opozycja - wszyscy na pokaz muszą stanąć za nim murem.
W czołówce wewnątrzrządowej opozycji do Jacka Rostowskiego jest minister pracy Jolanta Fedak, która nie chciała zgodzić się, by rząd z Funduszu Pracy spłacał kredyty hipoteczne bezrobotnym. Ministra Michała Boniego poróżnił z Rostowskim pakiet antykryzysowy i dopłaty dla tak zwanego postojowego. Pakiet nie wejdzie w życie przed wakacjami także dlatego, że Boni tygodniami czekał na wyliczenia resortu finansów. Wyliczenia dotyczące z kolei dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych to ostatni przykład z frontu pomiędzy Jackiem Rostowskim i Ewą Kopacz. Minister zdrowia wbrew szefowi resortu finansów obwieściła bowiem, że osoby, które wykupią ubezpieczenia medyczne, będą mogły odliczyć to od dochodu. Na liście oponentów znajduje się także minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Jacek Rostowski nakazał bowiem opóźniać przetargi drogowe, więc plan drogowy wisi na włosku.
Ministrowie Donalda Tuska nie mają jednak nadziei na odejście Jacka Rostowskiego, bo jak się mówi w kuluarach, to człowiek Jana Krzysztofa Bieleckiego.