Janusz Palikot opuścił dziś areszt śledczy we Wrocławiu, w którym przebywa od października. Były poseł i biznesmen wpłacił 2 mln zł kaucji. "Jestem człowiekiem niewinnym" - przekazał po opuszczeniu aresztu. Były poseł jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln złotych.
O wpłaceniu kaucji i zwolnieniu Palikota z aresztu poinformowała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej.
Trwają ostatnie czynności w prokuraturze. Kaucja została wpłacona i podejrzany dziś opuści areszt - mówiła wcześniej prokurator.
Po opuszczeniu aresztu w rozmowie z dziennikarzami biznesmen powiedział, że bardzo się cieszy, że jest na wolności.
Po 123 dniach w trzech metrach kwadratowych i 23 godzinach na dobę bez możliwości wyjścia, w celi monitorowanej, był to trudny dla mnie czas - mówił Janusz Palikot.
Podkreślił, że bez wysiłku przyjaciół, którzy zebrali dla niego pieniądze na kaucję, nie wyszedłby z więzienia. Powiedział też, że dostał wsparcie od "największych twórców polskiej kultury".
Oni udzieli mi rękojmi przed sądem. Wychodzę zatem z miłością moich dzieci, szlachetnością działania adwokatów i solidarnością ludzi - poinformował.
Palikot skrytykował też warunki panujące w areszcie śledczym, ale - jak powiedział - ludzie, strażnicy więzienni "są dobrzy". Zwalniam celę dla Zbyszka Ziobry - dodał.
Palikot podkreślił, że "nie ma żadnej piramidy finansowej". Na ma żadnego dowodu, że się wzbogaciłem, ja zbiedniałem, straciłem majątek, nie mam domu - mówił.
To skandal, że przebywałem w areszcie bez żadnych dowodów. Adam Bodnar, jak był jeszcze rzecznikiem praw obywatelskich, to obiecywał, że to się wreszcie skończy. W Polsce areszt wydobywczy to próba zmuszenia do przyznania się do niepopełnionych rzeczy - powiedział Palikot.
30 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył byłemu posłowi areszt o trzy miesiące. Orzekł przy tym, że jeśli Palikot do 31 stycznia wpłaci 2 mln zł kaucji, to wyjdzie na wolność.
Wcześniej, 18 grudnia, Sąd Okręgowy we Wrocławiu, rozpatrując zażalenie obrony Palikota na przedłużenie do 1 stycznia tymczasowego aresztu dla byłego posła, postanowił, że może on opuścić areszt po wpłaceniu 2 mln zł kaucji. Sąd wyznaczył przy tym termin wpłacenia kaucji do 26 grudnia. Rodzinie i przyjaciołom Palikota nie udało się wówczas zebrać takiej kwoty. Biznesmen przebywał w areszcie od października.
Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani 3 października przez CBA w Lublinie i w Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie usłyszeli zarzuty.
Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy - Przemysław B. i Zbigniew B. Dodatkowo Przemysław B. usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia. Prokuratura zastosowała wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.
Jak poinformowała wcześniej prok. Katarzyna Calów-Jaszewska, zarzuty oszustwa przedstawione podejrzanym dotyczą doprowadzania ponad pięciu tysięcy pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z emisją akcji serii B przez spółki z grupy kapitałowej należącej do podejrzanych i z organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi.
Według prokuratury w dokumentach ofertowych emisji akcji i kampanii pożyczkowych znalazły się nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje o sposobie wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek.
Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, lecz zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z grupy kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej - podała prok. Calów-Jaszewska.
Prokurator poinformowała również, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln złotych.
Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym - dodała.
Według prokuratury wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia. Śledczy ich nie ujawniają. Najsurowsza kara, jaka grozi Palikotowi, to 20 lat więzienia.
Mec. Dubois poinformował wcześniej, że jego klient nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. Przekonywał, że sprawa, w której Palikotowi postawiono zarzuty prowadzona była od roku.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu.