Jest zażalenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie na decyzję sądu o zwolnieniu z aresztu trzech mężczyzn - byłych członków brutalnego gangu karateków - oskarżonych o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów.

Pismo zostało złożone w warszawskim sądzie okręgowym. Prokuratorzy zarzucili sądowi "obrazę przepisów postępowania karnego". Między innymi nie zgadzają się, że nie ma już powodów do stosowania aresztu, bo nie zachodzi obawa matactwa.

Śledczy stoją na stanowisku, że na wolności oskarżeni mogą utrudniać postępowanie sądowe. W uzasadnieniu prokuratur wskazuje też na sprzeczności w stanowisku sądu - między innymi oczywiste pomyłki dotyczące osób i ich zeznań. 

Prokurator Janusz Hnatko zwraca też uwagę na inny aspekt tej zaskakującej decyzji sądu: Pragnę przypomnieć, że sprawa dotyczy trzech oskarżonych, z których jednemu zarzucono cztery zabójstwa i jedno usiłowanie zabójstwa a dwóm pozostałym udział w zabójstwie jednej osoby. Dwaj oskarżeni są już na wolności. Dariusz S. w areszcie odbywa karę w innej sprawie.

Sąd Okręgowy w Warszawie zwalnia z aresztu tymczasowego byłych członków tak zwanego gangu karateków. Chodzi o proces dotyczący zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony.

Według prokuratury Robert S. miał zamordować małżeństwo, Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zbrodni.

Wobec całej trójki areszt w związku z tą sprawą stosowany był przez ponad trzy lata.

Sąd argumentuje swoją decyzję coraz słabszą - w miarę trwającego od roku procesu - wiarygodnością dowodów i przewlekłością dotychczasowego aresztu.

W dodatku, ponieważ oskarżeni złożyli już zeznania, zdaniem sądu, nie ma obaw matactwa.

NIE PRZEGAP: Brutalny mord na byłym premierze PRL i jego żonie. Oskarżeni mogą opuścić areszt

Zbrodnia w willi Jaroszewiczów

Do napadu rabunkowego na posesję Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji w warszawskim Aninie doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku.

Według prokuratury, w dniu napadu oskarżeni przez wiele godzin obserwowali posesję ofiar. Po wejściu do domu przez uchylone okno łazienki Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza uderzeniem w tył głowy znalezioną bronią palną.

Oskarżeni przywiązali mężczyznę do fotela. Z kolei Alicja Solska-Jaroszewicz została skrępowana i położona na podłodze w łazience.

Oskarżeni przeszukali dom, zabrali z niego - poza dwoma pistoletami - 5 tys. marek niemieckich, 5 złotych monet oraz damski zegarek.

Prawdopodobnie w momencie opuszczania przez sprawców domu pokrzywdzonych, już w godzinach wczesnoporannych, Piotr Jaroszewicz wyswobodził się z więzów. Napastnicy znów posadzili go w fotelu.

Następnie, gdy dwaj sprawcy trzymali go za ręce, Robert S. go udusił. Po zamordowaniu Piotra Jaroszewicza Robert S. zabrał z gabinetu pokrzywdzonego jego sztucer, poszedł do łazienki, w której leżała związana Alicja Solska-Jaroszewicz i ją zastrzelił.

Opracowanie: