Prokuratura w Braniewie na Warmii umorzyła śledztwo w sprawie tragicznego wypadku, do jakiego doszło w braniewskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Pod koniec stycznia w toalecie MOPS-u podpalił się bezdomny mężczyzna.
Umorzyliśmy śledztwo, bo doszliśmy do wniosku, że był to nieszczęśliwy wypadek, a nie celowe działanie - wyjaśnia prokurator Krzysztof Olender z braniewskiej prokuratury. Z materiałów zebranych w trakcie śledztwa wynika, że 56-letni bezdomny niemal codziennie rano przychodził do MOPS-u, by umyć się w toalecie.
Jak wykazali biegli, feralnego dnia próbował zapalić papierosa. Od ognia zajęło się jednak jego ubrania - z ekspertyz wynika, że było poplamione "łatwopalną substancją". Nie wiemy dokładnie jaką, ale świadkowie twierdzą, że od mężczyzny czuć było woń denaturatu, a jako że zawartość alkoholu w jego krwi nie była duża, można podejrzewać, że denaturat był właśnie na jego ubraniu - wyjaśnia prokurator Olender.
Mężczyzna sam nie zdołał stłumić płomieni, poparzeniu uległo 80 proc. powierzchni jego ciała. Trafił do szpitala, ale kilkanaście godzin później zmarł.
Prokuratura wykluczyła, by podpalenie było celowym działaniem. Według śledczych, mężczyzna był spokojny, nie miał ani żadnych wrogów, ani żadnych zatargów z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej.