Prawdopodobnie jeszcze przed świętami posłowie wybiorą nowego prezesa NBP. Wczoraj prezydent skierował do Sejmu wniosek o powołanie na to stanowisko Jana Sulmickiego.
Na kandydaturę docenta Sulmickiego ekonomiści zareagowali neutralnie:Nie jest w pierwszej lidze znanych polskich ekonomistów. Większości analityków, podobnie jak znaczącym ekonomistom w kraju, osoba Jana Sulmickiego i jego poglądy ekonomiczne są bardzo mało znane – przekonuje ekonomista Sebastian Stolorz.
Politycy nie kryją jednak zaskoczenia - w czasach PRL Sulmicki był doradcą ówczesnego szefa banku centralnego. Dla PiS przeszłość docenta nauk ekonomicznych nie stanowi żadnego problemu: Był mądry to doradzał. W latach 80. wielu znakomitych naukowców funkcjonowało i trudno przyjąć optykę, że wszyscy mądrzy i uczciwi ludzie pojawili się po 1989 roku. To jakiś absurd - kwituje sekretarz PiS Joachim Brudziński.
PiS nie było tak wyrozumiałe, gdy PO zgłaszało kandydaturę Andrzeja Rzeplińskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich, a potem do Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas perelowska przeszłość profesora okazała się przeszkodą nie do pokonania. Kadencja obecnego szefa banku centralnego Leszka Balcerowicza upływa 10 stycznia 2007 roku.
Prezydent Lech Kaczyński, który przesłał do Sejmu wniosek o powołanie Sulmickiego twierdzi, że nie potrzebował suflera, aby dokonać tego wyboru: To jest kandydatura spoza tego grona osób, za którym stały różnego rodzaju lobby.
Jedno lobby będzie jednak konieczne, aby profesor Sulmicki mógł zostać następcą Leszka Balcerowicza. Konieczna będzie większość parlamentarna. Jakie głosy płyną z Sejmu - wysłuchała ich warszawska reporterka RMF FM Agnieszka Milczarz:
Profesor Sulmicki na razie nie wypowiada się w mediach, znaczące jest też milczenie profesora Balcerowicza.
W kolejnych faktach spróbujemy przewidzieć politykę kandydata na nowego szefa NBP na podstawie jego publikacji naukowych.