Klienci upadłego biura podróży Aquamaris z Bielska Białej wracają z wakacji do Polski. Niestety, niektórych z nich czeka wyjątkowo długa i męcząca podróż do kraju. Śląskiemu urzędowi marszałkowskiemu nie udało się znaleźć miejsc w samolotach dla turystów wypoczywających na Rodos. Dlatego dostaną się oni do Polski innymi środkami transportu.
120 osób wypoczywających na greckiej wyspie Rodos musiało skrócić swój urlop, bo biuro nie zapłaciło za hotel. W sobotę grupa opuściła pokoje i rozpoczęła bardzo długą podróż do Polski. Najpierw popłyną promem, później pojadą niestety autokarem. Może to potrwać nawet kilkadziesiąt godzin - mówił w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek Witold Trólka z urzędu marszałkowskiego.
Około 130 klientów bielskiego bankruta wypoczywających na Krecie ma więcej szczęścia. Będą musieli zostać na wyspie o jeden dzień dłużej niż planowali, a w poniedziałek przylecą do kraju samolotem.
Samorząd województwa śląskiego organizuje też powrót kilkudziesięciu klientów biura Aquamaris z Egiptu i Bułgarii. W najlepszej sytuacji są ci ostatni. Wszyscy turyści biura Aquamaris z Bułgarii dokończą swój pobyt wakacyjny i zgodnie z planem wrócą wcześniej wyczarterowanymi samolotami - zapewnił marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz.
O swoim bankructwie biuro Aquamaris z siedzibą w Bielsku Białej poinformowało w czwartek. W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej firmy napisano, że główną przyczyną upadku był "nagły spadek sprzedaży spowodowany sytuacją kryzysu na rynku". Zarząd poinformował również, że ma to związek z upadkami firmy lotniczej Air Poland oraz biura podróży Sky Club.
Co więcej, ubezpieczyciel zdecydował się nie przedłużyć biuru gwarancji. A zagraniczny inwestor, z którym prowadzono rozmowy o podniesieniu kapitału spółki, wycofał się, gdy tylko się o tym dowiedział.