Do Unii, z Unią, o Unii - ważą się losy naszego przystąpienia do UE. Rozpoczął się właśnie ostatni etap negocjacji. Jego wyjątkowość polega choćby na tym, że w przeciwieństwie do wcześniejszych etapów, strony nie negocjują na piśmie, lecz osobiście: zasiadły po przeciwnych stronach stołu.
Negocjacje, np. Polska – UE, bardzo różnią się od klasycznych, międzynarodowych rokowań czy biznesowych spotkań. Mniej jest tu wojny nerwów, pułapek i pokerowych zagrywek.
Nie chodzi tu o przechytrzenie drugiej strony. Oczywiście, elementy psychologiczne grają rolę, ale trzeba uważać, by nie przeszarżować – mówi RMF Andrzej Graś, specjalista od UE z Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
Jego zdaniem strony nie mają już czasu na takie gierki. W tym rozpoczętym właśnie maratonie negocjacyjnym zniknął podział na obszary tematyczne – to teraz całość, a UE już wcześniej powiedziała, o co jej chodzi.
Nie można jednak wykluczyć walki do ostatniej minuty. Może być i tak, że 10 czy 11 grudnia trzeba będzie zatrzymać zegar w sali obrad, bo strony będą walczyły aż do ostatniej minuty o przeforsowanie swoich interesów - uważa Graś. Tak było np. przed wejściem Hiszpanii do UE. Kraj ten ostro walczył o ochronę interesów swoich rybaków.
Pamiętajmy też, że przyjęcie do UE nie kończy rozmów ekspertów, bowiem bycie w strukturach Unii to ciągłe negocjowanie. Co nie zmienia faktu, że według ekspertów, te właśnie trwające rokowania są najtrudniejsze z dotychczasowych.
rys. RMF
07:35