Szajka, która w czwartek napadła na bankowy konwój w Płocku, wpadła przez samochód głównego organizatora napadu. Policjanci zatrzymali 4 osoby, które usłyszały zarzuty w związku z kradzieżą prawie 400 tysięcy złotych.

Policjanci na miejscu napadu interesowali się nie tylko samą kradzieżą, ale także pytali o nietypowe szczegóły z przeszłości. Okazało się, że świadkowie widzieli w okolicy obcy samochód. Dzięki szczegółowej analizie funkcjonariusze błyskawicznie ustalili jego numery, a co za tym idzie - także kierowcę. To był strzał w dziesiątkę - koło Warszawy udało się zatrzymać organizatora napadu, który - jak się okazało - przed akcją robił rekonesans w Płocku.

Jak dowiedział się reporter RMF FM, zatrzymani mają usłyszeć kolejne zarzuty. Badane są ich związki z napadami na banki na Mazowszu i kradzieże z bankomatów.

Policja zatrzymała w sumie cztery osoby. Pierwszy z mężczyzn to 36-letni mieszkaniec Piaseczna. Został zatrzymany w wynajętym samochodzie, którym właśnie wybierał się w podróż do Hiszpanii. Po przeszukaniu auta policjanci znaleźli schowane pod kołem zapasowym pieniądze, które - jak się okazało - pochodziły z tego właśnie rozboju.

W tym samym dniu w Gdańsku zatrzymano drugiego mężczyznę. Był zaskoczony, nie stawiał oporu. Przebywał w hotelu na urlopie z rodziną.

Wczoraj w nocy zatrzymano kolejne dwie osoby.

Do napadu doszło w ubiegły czwartek w Płocku na ulicy Podlaskiej, ok. godz. 7:30 rano. W Skodę Fabię, która jechali konwojenci, wjechał samochód dostawczy. Ze skradzionego Deawoo Lublin wyskoczyło dwóch zamaskowanych mężczyzn.

Przestępcy obezwładnili oszołomionych ochroniarzy i zabrali im kasetkę z gotówką. Policjantom udało się odzyskać część ze zrabowanych prawie 400 tysięcy złotych.

Przestępcy doskonale wiedzieli, jaka kwota będzie przewożona, a cały napad drobiazgowo planowali miesiącami. 

(mpw)