Prof. Michał Królikowski może wrócić do wykonywania zawodu adwokata - ustalił dziennikarz RMF FM Tomasz Skory. Sąd Rejonowy w Białymstoku uchylił zakaz wykonywania zawodu i z 500 tys. zł ograniczył do 200 tys. poręczenie majątkowe zastosowane wobec prawnika i byłego wiceministra sprawiedliwości.
Tym samym sąd uznał zażalenie zatrzymanego przed miesiącem Królikowskiego. W maju usłyszał on zarzut prania brudnych pieniędzy, za co grozi do 10 lat więzienia.
Sąd uznał zatrzymanie Królikowskiego za zasadne, legalne i prawidłowo przeprowadzone - poinformowała PAP sędzia Beata Wołosik, koordynator biura prasowego tego sądu.
W ocenie sądu, były spełnione ustawowe przesłanki, na podstawie których prokurator może zarządzić zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie osoby podejrzanej, jeżeli zachodzi uzasadniona obawa, że nie stawi się ona na wezwanie lub w inny, bezprawny sposób, będzie utrudniać postępowanie. W ocenie sądu orzekającego, dotychczas zgromadzony materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodabnia to, iż podejrzanemu zasadnie postawiono zarzut. Postanowienie prokuratora zawierało podstawowe przesłanki uzasadniające jego wydanie, zatrzymanie było legalne, albowiem nastąpiło zgodne z obowiązującym prawem i zostało przeprowadzone przez uprawnionych do tego funkcjonariuszy policji - dodała sędzia Wołosik.
Według prokuratury, zarzut tzw. prania brudnych pieniędzy związany jest z przyjęciem przez Królikowskiego na konto swojej kancelarii w sumie ponad 2,41 mln zł. Jak podawała w komunikacie po zatrzymaniu mec. Królikowskiego, były to pieniądze przekazane na rachunek pomocniczy jego kancelarii prawnej, tytułem "depozytu adwokackiego".
Obrony swoich praw i dobrego imienia będę dochodził w trakcie toczonego postępowania. Niemniej wiele z podawanych przez środki przekazu informacji co do okoliczności zarzucanych mi czynów nie są zgodne z prawdą, a czasem i z ustaleniami śledczych - napisał kilka tygodni temu Michał Królikowski. Poprosił też media opisujące sprawę o podawanie jego pełnych danych personalnych (po postawieniu zarzutów formalnie ograniczonych do imienia i pierwszej litery nazwiska) i publikowanie pełnego wizerunku.
Zatrzymanie uznał za "zbędne i bezpodstawne". Oświadczył też, że jego dotychczasowe kontakty z prokuraturą "przebiegały w kooperacji, jaka była tylko możliwa z uwagi na związanie tajemnicą adwokacką oraz tajemnicą obrończą", w związku z wykonywanym przez niego zawodem adwokata i obowiązkiem rzetelnego dbania o dobro jego klientów. Tak też zamierzam postępować w dalszej jego części - dodał.