Około 350 lekarzy w całej Polsce zrezygnowało z dodatkowych dyżurów - dowiedział się nasz dziennikarz. Przypomnijmy, że trwa zorganizowana przez nich akcja masowego wypowiadania klauzuli opt-out. Właśnie one pozwalają im pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. W ten sposób medycy domagają się przede wszystkim szybszego wzrostu wydatków na ochronę zdrowia.
Lekarze liczyli na dużo większą skalę protestu. Szacowali, że klauzule opt-out wypowie nawet kilkanaście tysięcy osób. Cały czas zachęcamy kolegów do udziału w akcji - podkreśla Jan Czarnecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Sytuacja jest katastrofalna. Lekarze, których wykształcimy albo sprowadzimy z zagranicy nie zostaną na dłużej, jeśli będą musieli pracować w systemie, który prowadzi do wypalenia zawodowego - podkreśla. Główny postulat organizatorów akcji "Zdrowa praca" to zapis w ustawie, że wydatki na ochronę zdrowia wzrosną do poziomu 6 procent PKB do 2022, a nie - jak planuje rząd - do 2024 roku.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski odpowiada, że szybszy wzrost wydatków na zdrowie jest realny. Ale nie może zapisać w ustawie wzrostu tak szybkiego, jak oczekują tego rezydenci. Musimy dążyć do poziomu europejskiego, natomiast ścieżkę mamy wytyczoną ustawową do roku 2024 - przekonuje szef resortu zdrowia w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem.
W tym roku nie mamy już poniżej 5 procent nakładów, zgodnie liczonych z ustawą, tylko 5,03. To znaczy że wzrost jest szybszy niż zakłada ustawa. Tego staramy się trzymać. Mam nadzieję, że 2024 rok nie kończy dyskusji. To istotne kwoty i tempo dojścia jest wyróżniające się na tle innych sektorów polskiej gospodarki. Ale to nie kończy dyskusji - podkreśla minister zdrowia.
Nieduża skala protestu oznacza, że oddala się zagrożenie paraliżu pracy szpitali od października. Lekarze podkreślają, że wśród rezygnujących z dodatkowych dyżurów są przede wszystkim rezydenci, a niewielu specjalistów. Rezydenci zaznaczają, że liczą na większą skalę protestu i kolejne wypowiadane klauzule opt-out we wrześniu.