Rząd chce wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie społeczne dla marynarzy. Teraz załogi statków ubezpieczają się dobrowolnie, a co za tym idzie, nie wszyscy płacą ZUS. Zmiany, które mogą wejść w życie już od nowego roku, są przez wielu marynarzy postrzegane jako próba "uszczęśliwiania na siłę".

Rządowy projekt ustawy, który ma od stycznia objąć marynarzy obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym, wywołuje żywą dyskusję w środowisku związanym z morzem. Z jednej strony nowe przepisy mają ujednolicić system ubezpieczeń dla tej grupy zawodowej, z drugiej - spotykają się z krytyką ze strony samych zainteresowanych. 

Jacek Dubiński, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Marynarzy i Rybaków, podkreśla, że choć ubezpieczenia mogą zapewnić marynarzom zabezpieczenie na czas emerytury czy w przypadku inwalidztwa, to jednak wielu z nich niechętnie podchodzi do idei obowiązkowych składek. Marynarze otrzymają oczywiście za swoje pieniądze i częściowo za pieniądze armatorów zabezpieczenie w przypadku przejścia na emeryturę oraz w przypadku inwalidztwa - wyjaśnia Dubiński.

Obecnie wielu marynarzy, zwłaszcza tych młodszych, nie płaci ZUS, gdyż nie jest to dla nich obowiązkowe. Wielu nie płaci, bo nie musi - mówi Jacek Dubiński. Marynarze nie chcą wydawać pieniędzy na ubezpieczenia, które nie zawsze są korzystne finansowo. 

Projekt rządowy nie jest dla nich żadną gwarancją bezpieczeństwa, a raczej chęcią sięgnięcia po ich pieniądze - mówi Paweł Skotnicki, ekspert ubezpieczeniowy współpracujący z marynarzami. Skotnicki podkreśla, że marynarze już teraz mają możliwość ubezpieczenia się w ZUS, jednak wielu z nich decyduje się na inne formy zabezpieczenia, które są tańsze i oferują lepsze warunki.

Wyliczenie jest proste. Jeżeli marynarz ma płacić ok. 1,5 tys. zł na ubezpieczenie społeczne, to jest rocznie ok. 18 tysięcy. I tak przez cały okres składkowy. To nie jest konkurencyjna oferta - zauważa Skotnicki. Zwraca uwagę na szereg nieścisłości i potencjalnych problemów w związku z obowiązkowym ZUS-em, w tym na kwestie dotyczące dowiadywania się o aktywności zawodowej marynarzy czy rozliczania składek w przypadku pracy za granicą. To jest skomplikowana sprawa i środowisko marynarzy nie chce, by te regulacje weszły w życie - podsumowuje Skotnicki.

Armatorzy, tacy jak PŻM, dopłacają załogom do ubezpieczenia ponad 200 dolarów (ok. 790 zł) co miesiąc. Trzeba pamiętać też, że marynarz zarabia wtedy, gdy pływa, a na morzu spędza średnio 6 miesięcy w roku. Od armatora zależy, czy do ubezpieczenia dopłaca marynarzowi cały rok, czy tylko wtedy, gdy jest on na statku.