Aleksandr Łukaszenka raczej nie weźmie udziału w przyszłotygodniowym szczycie NATO w Pradze - szef czeskiej dyplomacji Cyryl Svoboda zasugerował wczoraj, że prezydent Białorusi nie dostanie wizy wjazdowej. W odpowiedzi białoruskie władze grożą pogorszeniem stosunków z Czechami. Szczyt NATO rozpocznie się w Pradze 21 listopada.

W środę Łukaszenka zagroził, że jeśli nie otrzyma czeskiej wizy, Białoruś przestanie strzec swych granic i wpuści do zachodniej Europy nielegalnych imigrantów oraz narkotyki. Szef czeskiej dyplomacji replikował wtedy, że owe groźby potwierdzają jedynie jego przekonanie, iż czeska strona postępuje właściwie.

Wczoraj sprawę wizy dla Łukaszenki poruszył na konferencji prasowej w Mińsku szef białoruskiej dyplomacji Michaił Chwostow. Groził on, że Mińsk zamrozi kontakty gospodarcze z Czechami i sugerował, że może dojść nawet do zerwania stosunków dyplomatycznych między obydwoma krajami.

Jednak w przypadku Białorusi nie bardzo jest co zrywać. Z krajami europejskimi Mińsk nie utrzymuje praktycznie żadnych kontaktów – Łukaszenki od dawna nigdzie się nie zaprasza ze względu na autorytarny styl rządzenia, prześladowanie opozycji i fałszowanie wyborów. Jest to także powód, dla którego dyplomaci europejscy nie chcą go widzieć na zbliżającym się szczycie NATO.

Poza tym właśnie teraz, gdy poważnemu pogorszeniu uległy stosunki Mińska z Moskwą, Prezydent Białorusi nie będzie chciał psuć relacji z krajami europejskimi; raczej powinno mu zależeć na ich poprawieniu. Prawdopodobnie z tego powodu tak mu zależy na obecności na szczycie NATO.

Foto: Archiwum RMF

02:55