Będziemy cierpliwie czekać, aż Aleksander Łukaszenka uzna Związek Polaków na Białorusi pod wodzą Andżeliki Borys - tak polskie MSZ komentuje fakt, że białoruski reżim nie zgodził się na rozmowy w sprawie zalegalizowania organizacji.
Uznanie związku miało być jednym z warunków odmrożenia kontaktów Zachodu z Mińskiem. Dlaczego nie ma ostrej reakcji na decyzję Łukaszenki? Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Zasady:
Aleksander Łukaszenka ignoruje wszelkie próby kontaktu ze strony Związku Polaków na Białorusi pod wodzą Andżeliki Borys. Białoruski prezydent odmownie odpowiedział na list organizacji z prośbą o rozmowy. Zdaniem rzecznika Związku Igora Bancera, Łukaszenka obawia się o swój wizerunek.
Podjęcie rozmów ze Związkiem Polaków na Białorusi, który dyktator zdelegalizował cztery lata temu, osłabiłoby wizerunek Łukaszenki. Będzie to - przynajmniej w jego odczuciu - przyznanie się do tego, że w 2005 roku został popełniony fatalny błąd, i będzie to odbierane jako przejaw słabości - mówi reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie Igor Bancer:
Na razie białoruski prezydent wynajduje więc najdziwniejsze powody, by ignorować listowne zaproszenia Związku do rozmów. Zwraca uwagę na to, że rzekomo używamy blankietu nieistniejącej organizacji, chociaż ten blankiet jest u nas od lat chyba piętnastu - wyjaśnia Bancer:
Jest jeszcze jeden powód, dla którego Łukaszenka nie chce prowadzić rozmów z Polakami. O legalizację zaczęłyby występować wówczas inne zdelegalizowane przez niego organizacje. A taka odwilż mogłaby rozmontować reżim.