Dwie kobiety porwane przez lawinę w Tatrach trafiły do szpitala w Zakopanem. Stan jednej z nich jest krytyczny. Druga nie doznała poważniejszych obrażeń i pozostanie tylko na obserwacji.
Trójka narciarzy tourowych wybrała się na wycieczkę popularnym szlakiem z Hali Kondratowej w stronę Kasprowego Wierchu. Przechodząc pod Żlebem Marcinowskich wywołali lawinę. Dwie kobiety i mężczyzna mieli ogromne szczęście, ponieważ cały wypadek widział ratownik TOPR-u, który akurat był w tym rejonie.
TOPR-owiec natychmiast wezwał pomoc i razem z mężczyzną, który sam wydostał się spod śniegu, znaleźli pierwszą kobietę. Po 10 minutach została odnaleziona pierwsza zasypana osoba, a około 12.15 druga osoba - mówi kierujący akcją ratunkową Mieczysław Ziach w rozmowie z reporterem RMF FM. Druga kobieta pod śniegiem spędziła prawie godzinę. Jej stan jest krytyczny.
W Tatrach obowiązuje obecnie trzeci w pięciostopniowej skali stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że lawiny śnieżne mogą schodzić samoczynnie.
W górach obfite opady śniegu połączone z silnym wiatrem mocno pogorszyły warunki turystyczne. Na Kasprowym Wierchu leży 180 cm śniegu. A silny wiatr, osiągający w porywach prędkość do 100 km/h, unieruchomił dzisiaj kolej linową na Kasprowy i wyciągi krzesełkowe dla narciarzy.