Szkolna kumulacja roczników. W pierwszym etapie rekrutacji do szkół średnich 2,5 tys. uczniów w Krakowie, ponad 800 w Szczecinie, tyle samo w Olsztynie i 600 absolwentów w Lublinie nie znalazło miejsca w żadnej z wybranych przez siebie szkół ponadpodstawowych. W Warszawie w tej sprawie spotkali się: prezydent stolicy Rafał Trzaskowski i minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski spotkał się w środę z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim w siedzibie MEN. O spotkanie wystąpił prezydent stolicy w celu omówienia problemów warszawskiej edukacji w momencie wprowadzania zmian w polskim systemie oświaty.
Trzaskowski powiedział, że podczas spotkania nie uzyskał odpowiedzi na podstawowe dylematy dotyczące finansowania reformy edukacji. Sytuacja wygląda w ten sposób, że rząd zafundował nam źle przygotowaną i kompletnie nieprzemyślaną reformę i odpowiedzialność jest w stu procentach rządu. Nikt z nas, żaden samorząd takiej reformy nie proponował. W związku z tym należało się do tej reformy dużo lepiej przygotować - dodał.
Prezydent podkreślił, że w szkołach panuje chaos "widzimy, że kumulacja roczników nie została przewidziana i wszystkie problemy z niej wynikające przez rządzących. W związku z tym jasno sobie powiedzmy, że to odpowiedzialność w stu procentach ponosi rząd. Co więcej, widzimy przerzucanie przez cały czas większości kosztów za ponoszone reformy na barki samorządów".Zobaczycie państwo jak we wrześniu te szkoły będą funkcjonować. Okaże się, że będzie coraz więcej klas, okaże się, że uczniowie będą się musieli uczyć na korytarzach, okaże się, że będziemy mieli do czynienia z kolejkami do toalet, z ruchem jednokierunkowym i to wszystko jest w 100 procentach odpowiedzialność rządu - powiedział.
Szef MEN po spotkaniu ocenił, że przebiegło ono "w dobrej atmosferze". Wymieniliśmy się uwagami dotyczącymi tego, jak funkcjonuje system edukacji w Polsce, jak jest finansowany. Padły pierwsze propozycje, w jakim kierunku mogłyby ewentualnie pójść zmiany. Postaraliśmy się przekazać argumenty także ze strony rządowej, często nieco inne spojrzenie niż to, które prezentują władze Warszawy - powiedział.
Dodał, że podczas spotkania obie strony wymieniały się argumentami. To z mego punktu widzenia dobra prognoza na przyszłość, że nie było tu jakiegoś zacietrzewienia ideologicznego czy politycznego, tylko po prostu spokojnie wymienialiśmy się argumentami - podkreślił szef MEN.
Szef MEN zapewnił, że jest otwarty na dalsze rozmowy także z innymi samorządami i korporacjami samorządowymi. Jesteśmy z częścią z nich umówieni już na konkretne terminy, także m.in. z władzami Bydgoszczy i Gdańska. Oni mają przyjechać na spotkanie na początku sierpnia - poinformował Piontkowski.
Mówiąc o brakujących miejscach w szkołach minister mówi, że to samorządy przygotowują miejsca i że dla każdego miejsce się znajdzie.Każdy z uczniów znajdzie swoje miejsce w szkole średniej, natomiast to nie my, tylko wyniki egzaminów decydują o tym w jakich szkołach ostatecznie ci uczniowie się będą uczyli. Tak samo było w roku poprzednim i w latach wcześniejszych - powiedział dziennikarzom minister.
Nikt przed rozpoczęciem rekrutacji w tym roku nie mówił o tym, że nabieramy młodzież tylko i wyłącznie do liceów. Nie mówiąc o tym, że każdy uczeń, absolwent gimnazjum i szkoły podstawowej znajdzie miejsce w szkole średniej - mówię o wszystkich typach szkół - stwierdził Piontkowski.
Miejsca pojawiają się gdzieniegdzie teoretycznie. W najbardziej obleganym lubelskim liceum im. Staszica nie wszyscy uczniowie, którzy się dostali przynieśli oryginały dokumentów, przez co zwolnili miejsca. W praktyce jednak do szkoły wpłynęło kilka razy więcej odwołań - i tylko spośród tych uczniów odbędzie się kwalifikacja dodatkowa.
Miejsca fizycznie są, ale na te miejsca dostaną się ci uczniowie, którzy nie dostali się do szkoły, ale mają największą ilość punktów - tłumaczy dyrektor I Liceom Ogólnokształcącego w Lublinie. Oczywiście nie będziemy ogłaszać, że mamy wolne miejsca, bo mamy dwie teczki pełne podań o ponowne rozpatrzenie możliwości przyjęcia tych uczniów do szkoły - dodaje.
2,5 tys. uczniów nie znalazło miejsc w szkołach w Krakowie, ale - jak zapewnia dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta Krakowa Ewa Całus - problemu nie będzie. W całym mieście przygotowano prawie 19 tys. miejsc w liceach, technikach i szkołach branżowych.
Mamy 2,5 tys. osób nieprzyjętych. Wszyscy mogą wziąć udział w rekrutacji uzupełniających, są dla nich miejsca. Od jutra do 16 lipca trwa rekrutacja uzupełniająca - mówi Całus. Podkreśla, że urząd jest zaskoczony tym jak wielu uczniów nie potwierdziło swojej rekrutacji. A nie potwierdziło ponad 1400 osób, co oznacza, że tyle więcej miejsc mamy teraz w rekrutacji uzupełniającej. To oznacza, że wybrali szkoły niesamorządowe na terenie miasta Krakowa, wybrali szkoły w innych miastach - podkreśla.