Wpływano na mnie, bym się wycofał, ale żadnego zakazu nie otrzymałem – powiedział w TVN24 ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który w środę nie został wybrany przez Sejm do państwowej komisji ds. pedofilii. Jego kandydaturę zgłosił klub Koalicji Polskiej.
Ks. Isakowicz-Zaleski, który zajmuje się m.in. problemem pedofilii w Kościele katolickim, wyraził w piątek w TVN24 przekonanie, że komisja jest upolityczniona. Jego zdaniem widać też niechęć, by faktycznie zaczęła działać.
Na mnie wpływano; mówiono: "wiesz, rozumiesz, wycofaj się", ale żadnego zakazu na piśmie czy nawet ustnie nie dostałem - powiedział w TVN24 duchowny. Jego zdaniem "jest niechęć do tej komisji", ponieważ "zajęłaby się sprawami Kościoła". To, co jest zaskakujące - nie było jasnego zakazu - natomiast dzisiaj poseł PiS prof. Zbigniew Girzyński z Torunia powiedział wyraźnie, że były prośby i naciski ze strony episkopatu, żeby utrącić moja kandydaturę - dodał.
Ja się do tej komisji nie prosiłem, tylko na prośbę moich przyjaciół z kilku klubów poselskich postanowiłem kandydować. Uważam, że komisja przede wszystkim musi być niezależna. Niestety okazało się, że jest szalenie upolityczniona. Te targi, kto ma wejść, kto nie - obóz władzy wprowadził pięć osób do siedmioosobowego składu - to pokazuje, że targi polityczne są ważniejsze od meritum - dodał Isakowicz-Zaleski.
Według księdza "jest pewna niechęć, żeby ta komisja rzeczywiście miała skład taki, który będzie całkowicie niezależny i faktycznie zacznie działać".
Zdaniem Isakowicza-Zaleskiego na tym, żeby komisja nie powstała, "zależy wielu środowiskom". Zauważył, że komisja powstawała od ponad roku "w ogromnych bólach". Jak dodał, pomysł jej powołania zgłosił premier Mateusz Morawiecki po pierwszym filie braci Sekielskich o pedofilii w Kościele, a marszałek Sejmu Elżbieta Witek "na mocy własnej decyzji przesunęła głosowanie z czerwca na lipiec, żeby się to nie stało przed wyborami prezydenckimi".
Duchowny, który opowiada się także za lustracją w Kościele, dodał, że nie ma pewności, czy "komisja będzie mogła swobodnie działać". Zadeklarował jednak gotowość do współpracy z komisją.
Wyraził przekonanie, że Kościół katolicki "powinien sam powołać komisję i chcieć coś zrobić w tej sprawie". Natomiast jest wiele środowisk, które się czują zagrożone - zaznaczył. Nie ma innej drogi. Jeżeli Kościół nie będzie chciał się oczyścić, czy będzie to lustracja, czy pedofilia, czy inne skandale, to się będzie rozpadać - ocenił duchowny.
Pytany, o powód niechęci do dochodzenia do prawdy o pedofilii wśród duchownych Isakowicz-Zalewski odpowiedział: "Myślę, że to jest troska o dobre samopoczucie sprawców, a nie ofiary". Jego zdaniem jest to błąd Kościoła instytucjonalnego. Ludzie świeccy i szeregowi księża dobrze to rozumieją: nie chodzi o to, żeby ukryć sprawcę, tylko zmierzyć się z prawdą. Jest lęk, bo musiałyby odejść niektóre osoby - zdiagnozował.
W środę Sejm powołał Barbarę Chrobak, Hannę Elżanowską i Andrzeja Nowarskiego na członków Państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15. Zadaniem Sejmu było powołanie trzech członków komisji spośród 10 kandydatów zarekomendowanych przez sejmową komisję sprawiedliwości. Kandydaturę Isakowicza-Zaleskiego zgłosił klub Koalicja Polska. Zgodnie z ustawą komisja składa się z siedmiu członków: trzech powołanych przez Sejm, jednego przez Senat oraz po jednym powołanym przez premiera, prezydenta i rzecznika praw dziecka.