Stan wyjątkowy w polskim pogotowiu trwa od dawna. To jest stan wyjątkowego zagrożenia dla pacjentów - podkreślił prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że rozwiązaniem sytuacji jest inne finansowanie ochrony zdrowia, m.in. z akcyzy na alkohol i papierosy.
O trwającym od środy proteście ratowników medycznych lider PSL mówił podczas konferencji prasowej w Łodzi. Kosiniak-Kamysz ocenił, że obecna sytuacja w ratownictwie medycznym jest tragiczna.
Kilka godzin temu w Warszawie dochodzi do zdarzenia, gdzie 150 metrów od pogotowia ratunkowego jest udzielana pomoc. Ale nie przez karetkę pogotowia, bo nie ma ratowników, bo nie są w stanie pracować w takich warunkach. Musi przylecieć śmigłowiec LPR i ląduje na ulicy w Warszawie. Jedno podniesienie śmigłowca to miesięczne wynagrodzenie ratownika medycznego - powiedział.
Zdaniem szefa ludowców zastępowanie służby medycznej wojskiem i LPR pokazuje skalę zaniedbań w tym obszarze.
Dzieje się tak nie dlatego, że ratownicy nie chcą wykonywać swoich działań, czy ich nie ma. Oni nie są w stanie fizycznie i psychicznie i mówię to jako lekarz, który pracował z nimi na oddziale covidowym. Oni mają serdecznie dość nadmiernej biurokracji; oszustw tej władzy wobec nich, bo podpisuje się porozumienia, a potem się ich nie spełnia; takiego traktowania jako zło konieczne; dość pomiatania - mówił Kosiak-Kamysz.
Dodał, że jego ugrupowanie upomina się o tę grupę zawodową, bo upomina się także o bezpieczeństwo pacjentów.
W wielu gminach w pasie przygranicznym jest wprowadzany stan wyjątkowy, a stan wyjątkowy w polskim pogotowiu trwa od dawna. To jest stan wyjątkowego zagrożenia dla pacjentów - podkreślił.
Wskazał, że rozwiązaniem sytuacji jest proponowane przez PSL inne finansowanie ochrony zdrowia, m.in. z akcyzy na alkohol i papierosy. Jak wyjaśnił, "miliardy złotych, które zbiera rząd z akcyzy, powinny iść na ochronę zdrowia". Taki projekt jest gotowy - zapewnił Kosiniak-Kamysz.
Prezes PSL odniósł się też do sytuacji w polskim rolnictwie. Przekonywał, że jest ono wpisane w kod genetyczny ludowców. Jak mówił, rząd nie spełnił obietnic wobec rolników i dziś zagrożone są dla nich pieniądze pochodzące ze środków unijnych.
Zrobimy wszystko, żeby Polska nie straciła ani euro. Ale winę ponoszą rządzący, że nie potrafią rozmawiać, prowadzić dialogu, nie przestrzegają wartości europejskich i przez to polscy rolnicy, przedsiębiorcy, obywatele, wspólnoty lokalne mogą stracić pieniądze. Władza na razie robi wszystko, żeby przepadło 57 mld euro dla Polski, a rolnictwo potrzebuje tych pieniędzy - zaznaczył.
W opinii Kosiniaka-Kamysza sytuacja na polskiej wsi jest dramatyczna i dlatego - jak dodał - PSL złożyło w Sejmie RP wniosek o odwołanie Grzegorza Pudy ze stanowiska ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Zrobimy wszystko, żeby nieudolnego ministra odwołać, ale to też okazja do zaprezentowania problemów polskiej wsi i naszych rozwiązań - zapowiedział.
Ratownicy medyczni od dawna walczą o wyższe wynagrodzenia, nie zgadzają się też na wyjątkowo trudne warunki pracy. Od 1 września rozpoczęli ogólnopolski protest. Część z nich nie przyszła do pracy lub wzięła minimalną liczbę godzin podczas dyżurów. Ratownicy zapowiadają, że 11 września chcą wziąć udział w dużej manifestacji pracowników ochrony zdrowia, która ma odbyć się w stolicy.
Wczoraj do pacjentów na Mazowszu nie wyjechały 43 na 202 zakontraktowanych zespołów, z czego w samej Warszawie 38 z 80. W informacji podkreślono, że to Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie jest dysponentem zespołów i że to ona jest zobowiązana do udzielania świadczeń zgodnie z umową.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zwrócił się do MON z prośbą o oddelegowanie żołnierzy z kwalifikacjami ratownika medycznego lub pielęgniarki do zapewnienia obsady w 40 zespołach ratownictwa medycznego od 2 do 16 września.