Znamy kolejne szczegóły projektu zmian w kodeksie karnym, które wprowadzają zasadę odbierania samochodów pijanym kierowcom. Samochód, który stanowi współwłasność - np. małżeńską - nie zostanie skonfiskowany. Pijany kierowca zapłaci wtedy równowartość auta. Jak informowaliśmy już w środę, pojazd straci każdy kierowca, który wydmucha 1,5 promila alkoholu oraz sprawca wypadku, który miał więcej niż pół promila.
W projekcie jest zapis, że jeśli samochód stanowi współwłasność majątkową, nie zostaje skonfiskowany, a w zamian np. pijany sprawca wypadku płaci równowartość auta. Co ważne, rozbicie tego auta w wypadku nie obniży jego wartości. Chodzi o to, by kierowca, który spowoduje wypadek i zniszczy samochód, nie płacił niższej kary.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, są jeszcze inne wyjątki od zasady konfiskaty auta. Znacznie łagodniej projektodawcy chcą potraktować zawodowych kierowców, którzy zostaną złapani pijani w służbowym aucie.
O ile pijany kierowca samochodu leasingowanego czy pożyczonego od kogoś ma zapłacić równowartość rynkowej ceny samochodu, to kierowcy wykonujący czynności zawodowe polegające na prowadzeniu samochodu mają zapłacić co najmniej 5 tys. zł. To znacznie mniej niż wartość większości samochodów.
Projekt nakazuje zabezpieczenie samochodu zaraz po ujawnieniu, że kierowca jest pijany.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM, będzie także przepis mówiący o tym, że pijany kierowca, który traci samochód, płaci również za cały okres jego postoju - także na parkingach komercyjnych. Tam właśnie będą trafiać auta pijanych kierowców, jeśli na policyjnych parkingach zabraknie miejsca. Samochody mają być zabezpieczone aż do wyroku sądu.
Pomysł ten był już wcześniej komentowany w RMF FM przez Marka Konkolewskiego, eksperta w zakresie ruchu drogowego. Jego zdaniem rozwiązaniem może być właśnie nie konfiskata, a zabezpieczenie takiego pojazdu.
Jest taka propozycja, gdy mamy do czynienia z recydywistą, osobą, która po raz kolejny kieruje samochodem pod wpływem narkotyków, alkoholu bądź też łamie, lekceważy prawomocne wyroki sądów powszechnych, które zakazały jej jazdę - żeby taki samochód był obligatoryjnie zabezpieczany na parkingach strzeżonych na czas do trzech miesięcy. I myślę, że byłaby to dotkliwa kara. Z tego samochodu przez trzy miesiące nie mogłyby korzystać żadne osoby, nikt z rodziny. I myślę, że działałoby to bardziej prewencyjnie, wychowawczo niż tylko stosowanie zakazu prowadzenia pojazdów - tłumaczył wtedy.
W środę informowaliśmy, że Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowe zapisy kodeksu karnego, zgodnie z którymi kary dla pijanych kierowców będą dużo ostrzejsze. Jeżeli kierowca w wydychanym powietrzu będzie miał ponad półtora promila alkoholu, to straci samochód. Straci go również, jeżeli spowoduje wypadek, będąc nietrzeźwym, czyli mając ponad pół promila alkoholu.
Oprócz tego zwiększą się również kary więzienia. W przypadku, gdy pijany kierowca spowoduje wypadek, w którym ktoś zginie, pójdzie do więzienia co najmniej na 5 lat. Jeżeli w wypadku dojdzie do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, wtedy są to minimalnie 3 lata.
Przepisy mają być stosowane rygorystycznie, jednak pozostaje pewna "furtka" dla sądów. Wiceminister Marcin Warchoł zaznacza, że kierowca nie straci samochodu, jeżeli udowodni, że stan nietrzeźwości mógł być spotęgowany lekami lub inną analogiczną sytuacją.
Wiceminister dodaje, że limit celowo został ustawiony na półtora promila, aby nie odbierać samochodów tzw. wczorajszym kierowcom.
Realnie przepisy mają szansę wejść w życie dopiero w przyszłym roku. Takie zmiany kodeksowe wymagają dłuższych konsultacji, a resort sprawiedliwości nie chce "iść na skróty".