W przyszłym tygodniu prezydent Bronisław Komorowski podejmie decyzję ws. ustawy o in vitro. Podkreślił, że będzie zwracał szczególną uwagę na kwestie konstytucyjności ustaw, które trafią do niego w końcowym okresie jego prezydentury.

Po zakończeniu wszystkich prac nad oceną rozwiązań proponowanych w ustawie, przedstawię państwu jak najszybciej (decyzję – przyp. red.) - powiedział Komorowski na konferencji prasowej.

Dodał, że w przypadku wszystkich ustaw będzie zwracał baczną uwagę na kwestie konstytucyjności. Pod tym kątem będą badane wszystkie ustawy - zaznaczył. Komorowski zaznaczył bowiem, że w okresie przedwyborczym stosunkowo często zdarzają się sytuacje, że do podpisu prezydenta trafiają - jak to określił - "niekoniecznie w pełni konstytucyjne rozwiązania".

Ocenił, że w przedwyborczej gorączce debata o in vitro przyniosła wiele strat, szkód i ludzkiego bólu. Debata parlamentarna nad ustawą o in vitro była w sposób szczególny bolesna, przykra dla tysięcy, dziesiątków tysięcy polskich rodzin czy osób, które dzięki tej metodzie mają dzieci albo chcą mieć dzieci - podkreślił prezydent.

Sejm uchwalił ustawę o leczeniu niepłodności pod koniec czerwca. W ubiegły piątek Senat, po burzliwej debacie, ostatecznie zaakceptował ją bez poprawek. W poniedziałek marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała, że skierowała ustawę do prezydenta.

W ubiegłym tygodniu Komorowski zapowiadał, że podpisze ustawę o in vitro, o ile będzie ona zgodna z konstytucją. Gdy nad ustawą debatowali senatorzy, Kancelaria Prezydenta skierowała list do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, w którym stwierdzono m.in., że wprowadzana ustawą o in vitro możliwość pobierania komórek rozrodczych od dawcy, który jest niezdolny do świadomego wyrażenia zgody, budzi poważną wątpliwość, co do zgodności z konstytucją i prawem międzynarodowym.

Senatorowie PiS wnioskowali, by przed głosowaniem odczytać ten list. Wniosek został odrzucony - Borusewicz wyjaśnił, że nie jest to list prezydenta, a szefa jego kancelarii Jacka Michałowskiego. Podkreślił, że senatorowie mieli czas, by się z nim zapoznać.

O poparcie ustawy do senatorów apelowali m.in. lekarze. Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu, zrzeszające ekspertów, specjalistów i praktyków klinicznych, przekonywało, że proponowane regulacje stanowią wyważony kompromis, dają wyraz głębokiej troski o poszanowanie godności człowieka oraz bezpieczeństwo leczenia niepłodnych par.

O poparcie ustawy zabiegały również m.in. organizacje wspierające osoby zmagające się z bezpłodnością.

Konsekwentnie przeciwny ustawie jest episkopat. W komunikacie prezydium KEP, wydanym po senackim głosowaniu, podkreślono, że jego wyniki "pod pozorem leczenia niepłodności legalizują m.in. niszczenie ludzkich embrionów". W ocenie biskupów "osoby wierzące w Chrystusa nie mogą - pod żadnym pozorem - popierać godzącej w życie ludzkie ustawy o in vitro, jeżeli chcą pozostać w pełnej wspólnocie wiary".

Ustawa o leczeniu bezpłodności, w tym metodą pozaustrojowego zapłodnienia in vitro, daje prawo do korzystania z niej małżeństwom i osobom żyjącym razem. Leczenie niepłodności tą metodą będzie mogło być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy.

Ustawa zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś ich tworzenia w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Zakazuje też niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić będzie za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.

(mpw)