Komisja Europejska jest gotowa rozmawiać z krajami Unii, które mogą mieć problem z regulacjami dotyczącymi m.in. wędzonych wędlin - zapewnił w Brukseli Frederic Vincent, rzecznik komisarza ds. zdrowia Tonio Borga.
Według rzecznika, gdy unijna regulacja była przyjmowana w 2011 roku, zapadła decyzja, by obniżyć poziom substancji smolistych w produktach spożywczych. Kraje członkowskie miały trzy lata, by dostosować się do tych regulacji, a termin mija 1 września - dodał Vincent.
Nowe limity dodatków w produktach spożywczych, na bazie badań naukowych, zaproponowała wówczas Komisja Europejska, a przegłosowali je eksperci z krajów członkowskich. Przeciwko głosowała tylko Łotwa. W ciągu trzech miesięcy po głosowaniu swój sprzeciw mogły wyrazić Parlament Europejski i Rada UE, ale tego nie zrobiły.
UE nie będzie zakazywała żadnych produktów spożywczych. To było omawiane już wiele lat temu i chodziło ogólnie o poziom dodatków, jakie można używać do produktów spożywczych, nie tylko o produkty wędzone - mówił Vincent.
Zapewnił jednocześnie, że KE jest gotowa rozmawiać z krajami, które mogą mieć problem z tymi regulacjami. Na ten moment regulacje wejdą w życie 1 września. Mamy jeszcze 8 miesięcy, by sprawdzić, co da się zrobić - wskazał.
We wrześniu 2014 roku mają wejść w życie nowe przepisy dotyczące zawartości substancji smolistych w żywności. Producenci wędzonych wędlin i innych produktów uważają, że unijne przepisy mogą doprowadzić do tego, że wiele małych firm wykorzystujących tradycyjne receptury może zniknąć z rynku. Według obecnych przepisów w kilogramie wędliny może znajdować się co najwyżej 5 mikrogramów benzopirenu. Od września dopuszczalna ilość zmniejszy się 2,5 razy.
Unijne rozporządzenie, które zostało opublikowane w 2011 r. dotyczy również innych produktów żywnościowych takich jak ryby, małże czy przetworzona żywność na bazie zbóż, jednak najsilniej nowe przepisy może odczuć branża wędliniarska.
Według resortu zdrowia zmiany przepisów UE w sprawie wędzenia wędlin konsultowano m.in. z ministerstwem rolnictwa. "Projekt rozporządzenia był w Polsce co najmniej dwukrotnie konsultowany w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a także przekazany do Rady Gospodarki Żywnościowej, której członkami są m.in. Związek 'Polskie Mięso', Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RR, Unia Polska Unia Producentów Mięsa" - poinformował resort. Rzecznik MZ Krzysztof Bąk pokreślił, że unijne rozporządzenie nie wprowadza zakazu używania tradycyjnych metod produkcji żywności, takich jak wędzenie. Mówi jedynie o tym, aby maksymalnie ograniczyć poziom substancji rakotwórczych, wprowadzając ograniczenia stosowania niektórych szkodliwych dla zdrowia substancji - benzopirenu, benzantracenu, benzofluorantenu i chryzenu.
Resort rolnictwa podkreśla, że z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, iż w zdecydowanej większości polskie wędzonki spełniają nowe, unijne normy.
Premier Donald Tusk zapewnił na początku stycznia, że rząd będzie analizował unijne przepisy, by ustalić, w jakim stopniu dotyczą one najmniejszych firm. Będziemy bardzo starannie analizowali, na ile możliwe są korekty i na ile te przepisy europejskie dotyczą także tych najmniejszych przedsiębiorstw, które działają w skali lokalnej - mówił wówczas szef rządu. Jak wyjaśniał, produkcja regionalna i lokalna jest zwolniona z pewnych rygorów sanitarnych pod warunkiem, że produkty te sprzedawane są na rynku lokalnym.