Grzegorz Kołodko pozostanie na swym stanowisku. Ze wstępnych obliczeń wynika bowiem, że wniosek o odwołanie kontrowersyjnego "strażnika" polskich finansów publicznych przepadnie w głosowaniu. Jak widać wicepremierowi niestraszne finansowe rafy i legislacyjne miny...

Mimo werdyktu Trybunału Konstytucyjnego, który odrzucił pomysły abolicji i deklaracji majątkowych, mimo arogancji, jaką Kołodko zaprezentował w Sejmie, minister finansów najprawdopodobniej pozostanie na swym stanowisku. Dymisji szefa resortu finansów Grzegorza Kołodki domaga się cała prawica.

PSL nadal stoi murem za ministrem i będzie głosować przeciw jego dymisji, chociaż ma sporo powodów, by powiedzieć Kołodce „dość”. Wszak minister finansów nie wprowadził ani podatku importowego, ani nie znalazł w budżecie środków na zwiększenie dopłat bezpośrednich dla rolników, ani nie podziela niechęci PSL-u do NBP. (A ten – jak ostatnio było widać – dogaduje się Grezgorzem Kołodką).

Zobacz również:

Jak głosować będą politycy koalicji SLD-UP, łatwo przewidzieć. Jednak - jak zauważa Donald Tusk z PO - jest to zachowanie hipokrytów: Gdyby zagłosowali tak, jak to mówią w tych rozmowach bardziej poufnych, to minister Kołodko nie miałby żadnych szans na utrzymanie swojego stanowiska. Ale może jedzie ten dyscyplinujący walec Leszka Millera...

Tak więc Kołodko najpewniej stanowisko ministra finansów zachowa, choć nie zachowa już tytułu kompetentnego ekonomisty, po tym jak TK uznał jego kompromitujące pomysły za ustawodawcze buble.

Wprawdzie prezydent z jednej strony broni Kołodkę sugerując, że za projektami stoi wiceminister Irena Ożóg, ale z drugiej strony radzi szefowi resortu finansów, by częściej konsultował się z prawnikami.

Foto: Archiwum RMF

17:25