"Kryształy", czyli syntetyczne narkotyki, stały się towarem eksportowym - pisze "Rzeczpospolita".
Gazeta zwróciła uwagę, że w ciągu kilku lat nastąpił lawinowy wzrost laboratoriów produkujących syntetyczne narkotyki. Podano, że tylko w tym roku Centralne Biuro Śledcze Policji rozbiło 33 nielegalne "fabryki" - średnio ponad 5 miesięcznie. W całym ubiegłym roku było ich w sumie 56, a rok wcześniej - 42.
"Rz" zauważyła, że najwięcej rozbijanych obecnie laboratoriów to te, które produkują katynony - mefedron, klefedron klofedron, czyli tzw. kryształy.
Są nazywane "kokainą dla ubogich", ponieważ mają mocno pobudzające działanie, ale są nieporównanie tańsze od kokainy - zaznaczył cytowany przez "Rz" oficer operacyjny CBŚP z pionu zwalczającego przestępczość narkotykową.
Podano, że cena "kryształu" w hurcie to 8 tys. zł za kilogram, kokainy - od 28 do 40 tys. euro.
Zaznaczono, że "ogromne fabryki ‘kryształu’ działają w halach przemysłowych czy nieczynnych gospodarstwach", a "oprzyrządowanie kupowane jest na rynku wtórym - Chiny i Indie oferują to po bardzo niskich cenach". Dodano, że laboratoria są mobilne, jednego tygodnia mogą być w Polsce, kolejnego są przenoszone do Czech czy Słowacji lub innego kraju, a część produkcji trafia za granicę - do krajów Unii Europejskiej.
Rozmówca "Rz" pytany, skąd wziął się boom na "kryształy", wskazał m.in. na fakt, że "prekursorów do produkcji katynonów nie ma na liście substancji kontrolowanych ustawowo przez państwo", tzn. że "osobie z nimi złapanej nic nie grozi".
Wyjaśnił, że "najpierw przestępcy wymyślają modus operandi, a dopiero później państwo reaguje". Przypomniał, że tak samo było z dopalaczami. Policjanci z CBŚP ocenili, że dla grup przestępczych produkcja "kryształu" to lukratywny biznes, który będą rozwijać.