Nowoczesna powoła rzecznika dyscypliny partyjnej po wczorajszej porażce nad głosowaniem ws. projektu komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" - informuje reporter RMF FM Patryk Michalski. Jak się dowiedział nasz dziennikarz, posłowie, którzy nie zagłosowali, muszą zapłacić 1000 złotych kary.
Szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że brak udziału w głosowaniu posłów Nowoczesnej to sytuacja niedopuszczalna. Przepraszam za tę niedopuszczalną sytuację, w której opozycji zabrakło kilku głosów, aby skierować projekt obywatelski do prac komisyjnych - mówiła.
Jak poinformował poseł Piotr Misiło zwołany w trybie pilnym klub Nowoczesnej podjął jednomyślnie decyzję o ukaraniu posłów, którzy będąc na sali plenarnej, nie oddali głosu. Chodzi o karę 1000 złotych i naganę.
Te pieniądze - jak podał na Twitterze poseł Michał Jaros - zostaną przeznaczone na cele społeczne.
W rozmowie z naszym dziennikarzem posłanka Kornelia Wróblewska zapewnia, że w Nowoczesnej nie było dyscypliny partyjnej i dlatego zgodnie ze swoim sumieniem nie głosowała.
Nie byłabym w stanie poprzeć projektu zaostrzającego prawo aborcyjne. A gdyby uznać, że projektów obywatelskich nie odrzuca się od razu, musiałabym też zagłosować za dalszymi pracami nad propozycjami Godek - przyznaje. I dodaje: Do tej pory mieliśmy wolność, jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe. Dzisiaj klub podjął inną decyzję - stwierdziła posłanka.