Zaprzysiężenie Vojislava Kosztunicy na nowego prezydenta Jugosławii nie zakończyło walki o władzę ale wszystko wskazuje na to, że aksamitna rewolucja z piątego pażdziernika osiągnęła swój cel.
Slobodan Miloszevic i jego poplecznicy powoli tracą wpływy. Kosztunica rozmawia z Czarnogórą na temat utworzenia rządu federalnego. O tym kto będzie rządził w Serbii, największej części federacji zdecydują przedterminowe wybory do serbskiego parlamentu, które odbędą się pod koniec grudnia. Miloszevic uznał swoją porażkę z Kosztunicą w wyborach prezydenckich ale zapowiedział pozostanie w polityce. Siły demokratyczne nie mają zamiaru oddawać go w ręce Haskiego Trybunału do Spraw Zbrodni w byłej Jugosławii. Mówi się jednak coraz częściej, że Slobo może zostać osądzony w Jugosławii, na przykład za oszustwa wyborcze. Według niektórych obserwatorów, zwolennicy Kosztunicy nie wykluczają takiej ewentualności. Jest bardzo prawdopodobne, że Zachód byłby zadowolony z takiego rozwiązania.
Wydarzenia w Serbii zaczynają przypominać polski Okrągły Stół. Po tygodniu negocjacji serbska opozycja demokratyczna i obóz Slobodana Miloszevicia osiągnęły porozumienie w sprawie rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych w Serbii. Wszystko wskazuje na to, że odbędą się 23 grudnia. Do tego czasu władzę w republice sprawować będzie rząd tymczasowy. Partia Socjalistyczna zachowa w nim fotel premiera. Szef rządu będzie mógł jednak podejmować decyzje jedynie w porozumieniu ze swoimi zastępcami. Jednego z nich wyznaczy obóz prezydenta Vojislava Kosztunicy, a drugiego centroprawicowy Serbski Ruch Odnowy. To duży krok naprzód w przebudowie Jugosławii, która rozpoczęła się od odsunięcia od władzy Miloszevića. Do tej pory obawiano się bowiem, że do czasu wyborów trwać będzie paraliż najważniejszych instytucji w państwie.
Zwolennicy byłego reżimu mieli dotąd większość w rządzie Serbii, większej części federacji jugosłowiańskiej. Wśród postkomunistów i nacjonalistów przez jakiś czas trwały zakulisowe tarcia. Twardogłowi oskarżali opozycję o próbę zamachu stanu, umiarkowani dążyli do kompromisu. Ostatecznie wydaje się, że zwyciężyli ci ostatni. Siły demokratyczne zagroziły, że w innym wypadku ludzie znowu wyjdą na ulice, a wtedy do zmian nie dojdzie w pokojowy sposób.
Gra toczyła się o dużą stawkę. Dotychczasowi władcy chcieli utrzymać kontrolę nad policją wojskiem, mediami publicznymi, znaczną częścią sądownictwa, finansów i wieloma innymi dziedzinami. Demokratyczna Opozycja Serbii obawiała się, że obstrukcja ze strony sił reżimowych może znacznie utrudnić wprowadzanie jakichkolwiek reform w państwie. Poplecznicy Milosevica, krytykują spontaniczne i nie do końca zgodne z prawem przejmowanie władzy przez tzw. "sztaby kryzysowe". Przy ich pomocy opozycja zaczyna kontrolować wiele instytucji i firm. Dochodzi do spontanicznego wyrzucania dotychczasowego kierownictwa, często przy użyciu siły.
Bardzo ważną kwestią pozostają stosunki między Serbią a Czarnogórą. Wydaje się, że siły demokratyczne w Serbii opowiadają się raczej za czymś w rodzaju konfederacji między obiema republikami. Nowy prezydent Jugosławii chce w bezpośrednich rozmowach z władzami w Podgoricy uzgodnić nowe relacje z Czarnogórą. Kosztunica powiedział ostatnio, że jeśli wolą narodu czarnogórskiego będzie wystąpienie z federacji, wolę tę należy uszanować. Mówił także o możliwej zmianie nazwy na Serbia i Czarnogóra gdyż po paśmie wojen i tragedii nazwa Jugosławia straciła już swe uzasadnienie historyczne.
Społeczność międzynarodowa popiera dotychczasowe posunięcia nowego jugosłowiańskiego prezydenta. Robi też co może by zlikwidować dotychczasową izolację Jugosławii. USA i Unia Europejska ogłosiły już częściowe zniesienie sankcji ekonomicznych. Vojislav Kosztunica zapowiada wznowienie poprawnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. W Belgradzie gościł wysłannik amerykańskiego Białego Domu i szef francuskiej dyplomacji. Sam Kosztunica wziął udział w szczycie Unii Europejskiej w Biarritz. Podkreślił tam, że porządek publiczny w Jugosławii nie jest zagrożony a Serbia myśli o przyszłości i zwraca się w stronę Europy. Jugosłowiański prezydent uścisnął dłoń Javiera Solany, który w marcu 1999 roku jako szef NATO wydał rozkaz o nalotach na Jugosławię.
Na szczycie w Biarritz Wspólnota Europejska zatwierdziła 200 milionów EURO natychmiastowej pomocy dla Jugosławii. Pieniądze, pochodzące z unijnych rezerw budżetowych mają zostać przekazane na pomoc między innymi dla służby zdrowia, sektora energetycznego i szkolnictwa. Jest też duża szansa, że Belgrad otrzyma finasową pomoc w ramach tzw. Paktu Stabilizacyjnego dla Europy Południowo-Wschodniej. Ta pomoc jest niezbędna dla zrujnowanej jugosłowiańskiej gospodarki. Wielu serbskich ekonomistów mówi o potrzebie ekonomicznych reform wzorowanych na polskiej "terapii szokowej Balcerowicza". Jednak takie zmiany gwarantuje tylko nowy rząd a taki powstanie pewnie dopiero po przedterminowych wyborach parlamentarnych.
Oto co Zoran Djindjić, jeden z liderów Demokratycznej Opozycji Serbii powiedział w rozmowie z radiem RMF FM:
Na rozwój stosunków z USA na pewno będzie miała wpływ przyszłość Slobodana Milosevica. Wielu jego zwolenników już opuściło Jugosławię. Część podało się do dymisji. Syn Miloszevica i jego rodzina uciekli z kraju. Slobo pozostaje w Belgradzie. Jest jednak coraz bardziej osamotniony. Wielu członków jego partii socjalistycznej coraz głośniej mówi o tym, że całkowite usunięcie Milosevica z życia publicznego jest nieodzowne. Pytanie tylko co stanie się po tym wycofaniu. Czy Zachód będzie mocno domagał się osądzenia Milosevica przez Haski Trybunał? A może polityka Kosztunicy, jego otwarcie na świat i przywiązanie do demokratycznych procedur sprawią, że społeczność międzynarodowa zostawi los byłego dyktatora w rękach samych Serbów.
Według niemieckiego dziennika BILD, który powołuje się na raport wywiadu RFN, Miloszević oraz jego syn Marko zajmowali się praniem brudnych pieniędzy i handlem narkotykami. Rodzina byłego prezydenta umieściła też na swoich zagranicznych kontach wielkie sumy pieniędzy z państwowej kasy. Jeśli nowe władze w Belgradzie znajdą dowody przestępczej działalności Milosevica i jego rodziny bardzo możliwe, można spodziewać się, że sami rodacy osądzą byłego dykatora.
Robert Kalinowski RMF FM