Studenci wszelkimi sposobami walczą o uczelniane pieniądze - informuje "Dziennik Polski". Deklarują niskie dochody, żeby wyłudzić zaświadczenie. Trudno jest jednak ocenić skalę zjawiska, bo uczelnie nie muszą zgłaszać takich sytuacji.
Żacy deklarują niskie dochody rodziców i pobierają zaświadczenie, które przedstawiają komisji stypendialnej, po czym wracają do urzędu, aby zrobić korektę zeznaniu i podać prawdziwe informacje. Nie przyznają się do dodatkowych świadczeń typu renta czy alimenty.
Zdarzył się nawet przypadek wykrycia nienależnego stypendium naukowego przez osobę, która miała już tytuł magistra, a u nas studiowała na drugim kierunku. To jest zabronione, dlatego została wezwana do zwrotu pieniędzy - mówi Małgorzata Syrda-Śliwa, rzeczniczka Politechniki Krakowskiej.
Nie ma jednak danych, jaka jest skala zjawiska. Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zaznacza, że uczelnie nie zostały zobowiązane do zgłaszania takich sytuacji. Dlatego podobne statystyki nie były dotychczas w resorcie prowadzone.
Znowelizowana ustawa o szkolnictwie wyższym ma takim sytuacjom przeciwdziałać. Komisja stypendialna może teraz zwrócić się o opinię do ośrodka pomocy społecznej - tłumaczy Bartosz Loba.