Niezależny minister, a za jego plecami polityczny nadzorca? Czy tak będzie wyglądać ekspercki rząd Kazimierza Marcinkiewicza? Pierwsze przykłady już mamy, chociażby w Ministerstwie Zdrowia.
Zbigniew Religa został dwa dni temu ministrem zdrowia w gabinecie Marcinkiewicza. Do tej pory profesor był dyrektorem Instytutu Kardiologii w Aninie. Ale w placówce raczej bywał niż urzędował, bo od dawna był zaangażowany w inne sprawy niż zarządzanie instytucją.
Prawdziwe decyzyjne serce instytutu to nie gabinet profesora Religi, a mały zawalony książkami pokój Jarosława Pinkasa. I choć najbliższy współpracownik Religi wydaje się najbardziej naturalnym kandydatem na wiceministra, to i tak stanowisko wiceszefa resoru obejmie Bolesław Piecha - autor zdrowotnego programu PiS-u, najzagorzalszy przeciwnik profesora z kampanii prezydenckiej.
Pomysły na służbę zdrowia profesora Religi i Bolesława Piechy są bardzo odległe. Pierwszy chce wielkiej decentralizacji, drugi - by finansować służbę zdrowia z budżetu państwa.
Na potrzeby tworzenia rządu został wprawdzie zawarty kompromis, ale mało jest prawdopodobne, by Piecha chciał iść na dalsze ustępstwa, bo – jak sam mówi - kompromis ma gorzki smak.
I choć oficjalnie mówi się, że Piecha będzie tworzyć zaplecze polityczne dla Religi, niektórzy twierdzą, że polityk PiS-u będzie pilnować i obserwować poczynania profesora. Na takie zarzuty oburzają się jednak obaj panowie. Z drugiej jednak strony, wiadomo, że bez Piechy Religa nie zrobi nic.