Wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak pod ostrzałem. Minister Krzysztof Paszyk w trybie pilnym wezwał Tomczaka do złożenia wyjaśnień i odniesienia się do doniesień medialnych. W artykule Wirtualnej Polski zarzucono wiceministrowi współpracę z deweloperami poprzez jego kancelarię notarialną.

Chodzi o artykuł WP, w którym Jackowi Tomczakowi zarzucono, że "od lat współpracuje z deweloperami poprzez swoją kancelarię notarialną". Portal wskazuje przy tym, że rekomendowane przez wiceministra Tomczaka rozwiązania zawarte w programie "Kredyt na Start" "doprowadzą do wzrostu cen mieszkań, a najbardziej zyskają na nim deweloperzy".

Minister wkroczył do akcji

"Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk bardzo poważnie traktuje doniesienia medialne, które pojawiły się w artykule opublikowanym w jednym z portali internetowych, dlatego w trybie pilnym wezwał wiceministra Jacka Tomczaka do złożenia wyjaśnień i odniesienia się do postawionych w tekście zarzutów" - głosi oświadczenie resortu.

Sam Paszyk dodał na platformie X, że doniesienia WP traktuje "bardzo poważnie". "Sprawę zbadamy dogłębnie, bez zamiatania pod dywan" - napisał Paszyk.

Ministerstwo w swoim oświadczeniu wskazało, że przykłada wielką wagę do transparentności i zgodności z prawem oraz zasadami etycznymi działań podejmowanych przez członków kierownictwa resortu.

"Jeżeli doniesienia medialne się potwierdzą, spotkają się ze stanowczą reakcją" - podkreśliło ministerstwo.

1717 mieszkań, 3601 aktów notarialnych

Wirtualna Polska napisała, że w ciągu ostatnich czterech lat firma wiceministra podpisała umowy sprzedaży co najmniej 1717 mieszkań, a 3601 aktów notarialnych między klientami a deweloperami zostało sporządzonych "przez niego samego, jego żonę albo ich współpracowników"

Dodano również, że kancelaria ta odnotowała przychody "o wartości kilku milionów złotych, dzięki obsłudze wielu inwestycji deweloperskich w Poznaniu i okolicach".

Morawiecki: Skandaliczny konflikt interesów

Wiceszef PiS, były premier Mateusz Morawiecki pytany o te doniesienia przyznał, że nie wiedział, iż jest taka sytuacja "skandalicznego konfliktu interesów".

Widzę tutaj jawny konflikt interesów polegający na tym, że rzeczywiście ktoś, kto się - w szerokim znaczeniu, bo nie znam podziału kompetencji w ministerstwie - zajmuje tematyką zerowego kredytu na mieszkania, jednocześnie być może w ten sposób, najprawdopodobniej przysparza jakichś korzyści sobie - mówił Morawiecki. 

Chociaż nie znam szczegółów i akurat tutaj będę ostrożny w słowach, bo warto zawsze zapoznać się ze szczegółami - zaznaczył. 

"Tutaj jest miejsce na reakcję premiera"

Do sprawy odnieśli się w środę podczas konferencji prasowej także posłowie partii Razem Adrian Zandberg oraz Marcelina Zawisza. Posłanka wezwała premiera Donald Tuska do "natychmiastowej dymisji wiceministra Tomczaka". Dosyć już ministrów, którzy zamiast działać, w interesie obywateli i mieszkańców naszego kraju, działają naprawdę na rzecz deweloperów i banków - mówiła Zawisza.

Jej zdaniem, jeżeli premier "wybierze polityków", a nie ludzi "to pokazuje po prostu, w którą stronę rząd będzie szedł". Jeżeli państwo ma realnie wziąć na siebie odpowiedzialność za budowanie mieszkań społecznych, to takie sprawy jak ministra Tomczaka, który ma ewidentny konflikt interesów, muszą być ucinane natychmiast - oceniła.

Adrian Zandberg z kolei powiedział, że "nie wyobraża sobie", aby osoby powołujące Tomczaka na stanowisko wiceministra rozwoju i technologii "nie wytłumaczyły się, czy wiedziały o konflikcie interesów" między funkcją Tomczaka w rządzie a kancelarią deweloperską. Z jednej strony interes młodego pokolenia, po drugiej stronie interes firm deweloperskich. Po której stronie stoi wiceminister, to jest dość oczywiste dla wszystkich i to od dawna - ocenił Zandberg.

Jak mówił Zandberg, za skład rzędu ponosi odpowiedzialność premier. Nie da się zagrać po raz kolejny teatrzyku "dobry car". Tutaj jest miejsce na reakcję premiera - stwierdził Zandberg.

Jego zdaniem, z ust Tomczaka padła "oczywista nieprawda" o "Kredycie na strat". Pan minister stwierdził że dopłaty nie spowodują wzrostu cen i że ministerstwo posiada analizy, które tego udowadniają. Okazała się że takich analiz nie ma, że pan minister wprowadza w błąd opinię publiczną - powiedział.