W Polce rządzi lewica. Co więcej, rząd mamy czysto lewicowy, bo nie ma już w nim Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ale co w działaniu rządzącej SLD, partii, wywodzącej się z PZPR zostało z deklarowanej lewicowości?

Lewicowość SLD najłatwiej dostrzec przed wyborami. Co więcej wielu jest takich, którzy twierdzą, że tylko wtedy działacze Sojuszu z troską pochylają się nad bezrobotnymi i ubogimi, obiecują poprawę doli emerytów i liberalizację ustawy o aborcji. Potem jednak mówią, że obiektywne okoliczności nie pozwalają im się wywiązać z wcześniej składanych obietnic.

Z lewicą SLD łączy dziś tylko nazwa przekonuje niegdysiejszy lider PPS i poseł SLD Piotr Ikonowicz. Wszyscy ci, którzy dziś wołają: „komuno wróć”, nie rozumieją, że ona już wróciła. Tylko nie chce jeździć ładą, wsiadał do mercedesa i lanci i za nic nie da się z niej wykopać. To są ludzie bardzo bogaci, bardzo zamożni. I jak dodaje Ikonowicz „syci biednych nie zrozumieją”.

Politolog i były działacz Unii Pracy Piotr Marciniak mówi z kolei, że lewica byłaby i bardziej lewicowa, gdyby nie jej komunistyczna przeszłość. Każde śmielsze zachowanie SLD będzie dyskwalifikowane jako podnoszenie głowy przez komunę. Formacja ta musi utrzymywać się w ściśle wyznaczonych ramach i nie może naruszać interesów możnych tego świata – przekonuje Marciniak.

Przejawów lewicowości było w tej kadencji niewiele: zamrożeniem płac najwyższych urzędników rządowych czy ostateczny zakaz eksmisji na bruk. Ale mimo to, a może właśnie dzięki temu Sojusz prowadzi w partyjnych sondażach. A kilka lewicowych niepokornych grupek o barwnych nazwach: Nurt Lewicy Rewolucyjnej czy Lewicowa Alternatywa nie może pozyskać z kanapy na jakiś większy mebel.

Foto: RMF

08:25