Adam Hofman, Mariusz A. Kamiński i Adam Rogacki usunięci z partii - taką decyzję jednogłośnie podjął Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości. To efekt tzw. afery madryckiej. Trzej posłowie mają możliwość odwołania się do koleżeńskiego sądu partyjnego. Na posiedzeniu komitetu ich nie było. "Nie było rozmowy. Opieraliśmy się na faktach" - mówił nowy rzecznik partii Marcin Mastalerek.
Sprawa Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego jest dla Prawa i Sprawiedliwości zamknięta - stwierdził nowy rzecznik partii Marcin Mastalerek.
Trzej posłowie mają jeszcze możliwość odwołania się do koleżeńskiego sądu partyjnego. Będzie można złożyć wyjaśnienia - podkreślił Mastalerek. Dziś działamy w pewnym pośpiechu, bo prezes Jarosław Kaczyński zadeklarował, że sprawa zostanie załatwiona bardzo szybko. Po kilku godzinach było zawieszenie, a w pierwszym możliwym terminie było wyrzucenie z partii - zaznaczył nowy rzecznik PiS.
Jak dodał, "dzisiaj wszyscy widzą różnicę między zachowaniem prezesa Kaczyńskiego, a Donalda Tuska czy premier Ewy Kopacz". Możemy dziś pytać PO o wszystkie kolejne afery, jak były załatwiane. Jak była załatwiona sprawa afery hazardowej, Amber Gold, afery stoczniowej, "taśm prawdy". (...) Premier Kaczyński postawił bardzo wysoko poprzeczkę. Standardy w PiS są zupełnie inne - przekonywał nowy rzecznik partii.
Mastalerek zapytany dlaczego posłowie Hofman, Kamiński i Rogacki nie byli obecni na posiedzeniu komitetu i nie składali wyjaśnień, odpowiedział: Nie było rozmowy. Opieraliśmy się na faktach. Rozumiem, że fakty przedstawiane przez media są rzetelne.
Jak powiedział wiceprezes PiS Mariusz Kamiński, Komitet Polityczny uznał, że "informacje, jakimi dysponuje, które są ogólnodostępne, są wystarczającą podstawą, by zakończyć współpracę polityczną z posłami".
Już w piątek posłowie zostali zawieszeni w prawach członków partii i klubu PiS. W sobotę szef PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział na antenie RMF FM, że będzie domagał się usunięcia ich z partii.
"Afera madrycka" ma związek ze służbową podróżą Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - rozpoczętą 30 października. Media donosiły w ostatnich dniach, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Madrytu. Media informowały ponadto, że posłowie wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem - w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.
Posłowie w specjalnym oświadczeniu odpierali stawiane im zarzuty i oświadczyli, że zwrócili już całą zaliczkę na przejazd. Podkreślili też, że bilety lotnicze kupili z własnych środków.
Dokonaliśmy zwrotu całej pobranej zaliczki za ryczałt na przejazd samochodami na konto Kancelarii Sejmu RP. Okoliczności dotyczące podróży do Madrytu zostały przedstawione przez nas samych, co potwierdza pismo z dnia 4 listopada br., w którym zadeklarowaliśmy zwrot całości pobranej zaliczki - napisali w piśmie przekazanym w sobotę mediom.
Z pisma sekretarza generalnego Zgromadzenia Parlamentarnego RE Wojciecha Sawickiego do przewodniczący Delegacji Parlamentarnej RP do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE) Andrzeja Halickiego wynika, że posłowie PiS trzykrotnie opuścili spotkanie komisji ZPRE w Madrycie zaraz po podpisaniu listy obecności. Halicki mówił o tym w Kontrwywiadzie RMF FM.
Sawicki poinformował też o dwóch innych spotkaniach, na które przybyła delegacja tych trzech posłów; 12 grudnia 2013 roku w Paryżu oraz 27 i 28 maja 2013 roku w Izmirze. Według Sawickiego zarejestrowali się oni w sekretariacie na początku spotkań i opuścili salę krótko po rozpoczęciu.
Klub poselski SLD złożył w stołecznej Prokuraturze Okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego. Z kolei marszałek Sejmu Radosław Sikorski na środę zwołał posiedzenie Konwentu Seniorów w sprawie audytu podróży zagranicznych posłów i zmiany systemu rozliczania. Jak napisał na Twitterze Sikorski, Konwent ma podjąć stanowcze decyzje dotyczące systemu rozliczeń podróży zagranicznych posłów.
Mastalerek ocenił, że audyt, "by był rzetelny, musiałby być zrobiony przez pozapartyjny zespół lub przedstawicieli różnych partii". Patrząc na ostatnie siedem lat rządów PO i PSL to mam duże wątpliwości, czy byłoby to zrobione w sposób właściwy - podkreślił. Jak dodał, sam Sikorski powinien "wytłumaczyć się z obiadów z (b. wicepremierem) Jackiem Rostowskim za 1,5 tys. zł, bo takie były.
W ciągu ubiegłego roku Kancelaria Sejmu sfinansowała 272 podróże posłów, a kosztowało to grubo ponad 3 miliony złotych.
Kontrola wyjazdów pełnej kadencji Sejmu musiałaby objąć około tysiąca wizyt zagranicznych, na które wydano ponad 10 milionów złotych. Tylko w ubiegłym roku posłowie poza Europą za dziesiątki, a czasem setki tysięcy złotych odwiedzali Malezję, Chiny, Ekwador czy Gujanę Francuską.
(mpw)