Likwidację IPN i CBA, zapisanie kompromisu aborcyjnego w konstytucji i reformę 500+, bo nie ma powodu, by program nie obejmował wszystkich dzieci - zapowiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Przeprosił też za "styl uprawiania polityki" przez tę partię. "Mało słuchaliśmy ludzi" - przyznał.
W konwencji Platformy Obywatelskiej, która odbyłaa się w centrum kongresowym Expo w Gdańsku, wzięło udział około półtora tysiąca działaczy Platformy i zaproszonych gości. Gościem specjalnym zjazdu był były prezydent i były lider Solidarności Lech Wałęsa.
Będziemy musieli zlikwidować instytucje, które pod pozorem służenia szczytnym celom, służą interesowi jednej partii i stały się ośrodkami zatruwania życia publicznego, dlatego zapowiadam dzisiaj - zlikwidujemy IPN, zlikwidujemy też CBA - zapowiedział w niedzielę szef PO Grzegorz Schetyna.
Badanie historii nie może służyć manipulowaniu faktami - mówił Schetyna w trakcie konwencji PO w Gdańsku.
Zapowiedział również, że PO zamierza zlikwidować Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ściganie przestępców to zadanie dla policji i służb, a nie dla polityków. Nie będzie naszej zgody na to, żeby powoływać nadpolicję, która dla wywołania strachu i paraliżowania swoich politycznych przeciwników przez aktualnie rządzących, prowadzi działania operacyjne - mówił.
Jest jeszcze jeden fałszywy, fatalny, zatruwający nasze życie publiczne owoc i to jest działalność Antoniego Macierewicza i wszystko, co jest związane z katastrofą smoleńską. Wykorzystując tragiczną katastrofę smoleńską, w której przecież - jak wiecie - zginęło też wielu naszych przyjaciół, wykorzystuje się tę katastrofę do nikczemnych, politycznych gier, do zakłamywania rzeczywistości - mówił szef Platformy.
Zapowiedział, że PO powoła "zespół ds. zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy TU-154 z 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w celu osiągnięcia korzyści politycznej".
To musimy wyjaśnić i zamknąć raz na zawsze - podkreślił Schetyna. Jeśli chcemy odbudować wspólnotę, nie możemy tolerować instytucji, które zostały stworzone, żeby dzielić - przekonywał.
Największym waszym błędem było to, że codziennie ministrowie nie tłumaczyli w telewizji, co robicie. Oddaliście pola na demagogię i populizm, i opowiadanie głupot, i to zafunkcjonowało w narodzie - ocenił Wałęsa.
Macie straszliwą odpowiedzialność i nie możecie się od niej uchylić i musicie się wziąć do roboty - apelował były prezydent.
Jestem z wami, bo chcę wam pomagać. Z tym, że po tym, co się dzisiaj dzieje, po odzyskaniu wolności będą straszliwe kłopoty, bo tak daleko rozstroją cały układ Polski, tak daleko narażą się sąsiadom i światu, że odpracowanie będzie bardzo trudne. Dlatego proszę was w imię jutrzejszych rozliczeń: musicie zauważyć te wszystkie mankamenty, by na te wszystkie złe ruchy wcześniej znaleźć rozwiązanie - apelował Wałęsa.
Ja nie chodzę na spotkania partii, ale dziś jestem z wami - mówił Wałęsa. Na słowa te działacze PO zareagowali oklaskami i skandowaniem "dziękujemy". Zebrani wcześniej przywitali go gorącą owacją skandując "Lech Wałęsa".
Dodał, że po spotkaniach, które ma w całej Polsce widzi, że naród jest "dość chętny i solidarny". Ale potrzebuje czytelnych propozycji - mówił.
Była premier Ewa Kopacz, której wystąpienie wielokrotnie przerywano oklaskami, zwróciła uwagę, że gościem specjalnym konwencji PO jest były lider Solidarności i były prezydent Lech Wałęsa. Wydawało nam się, że słowo "solidarność" odmienialiśmy już tyle razy, oczywiście nauczeni niezwykłymi wydarzeniami 1980 roku, że wiemy o nim praktycznie wszystko. Jak mogliśmy przypuszczać, że słowo "solidarność" na nowo stanie się kluczowe po 35 latach od tamtych wydarzeń i na nowo będziemy musieli je sobie zdefiniować? - mówiła b. premier.
Według niej, słowo "solidarność" w obecnych czasach oznacza m.in., "że jeśli władza chce pozbawić rodziców jedynej możliwości i szansy na upragnione dziecko, czyli metody in vitro, to musimy stać po stronie tej rodziny". "Solidarność" oznacza, że jeżeli milionom polskich kobiet chce się narzucić nieludzkie prawo aborcyjne, zmuszając je do heroizmu w sytuacjach absolutnie ekstremalnych, takich jak gwałt, zagrożenie zdrowia, albo nawet życia. Prawdziwa solidarność musi oznaczać, ze stoimy po stronie tych kobiet, bez względu na to, czy jesteśmy młodzi, czy starzy, wierzący, czy niewierzący, kobietami, czy mężczyznami - przekonywała Kopacz.
Zwracam się do was, drodzy Polacy - musimy stać się obrońcami tych ludzi, musimy bronić jeden drugiego przed obecną władzą, bo dziś rządzący krzywdzą jednych, jutro będą chcieli skrzywdzić kolejnych. I kto stanie w waszej obronie, gdy w końcu przyjdą po was? - pytała była szefowa PO.
Podkreśliła, że Platforma musi stać na czele tej obrony. Musimy stać się głównymi obrońcami tych wszystkich ludzi - w Sejmie, na ulicach, (w) biurach poselskich, w europarlamencie - powiedziała Kopacz. Musimy być nie tylko opozycją totalną, ale również opozycją moralną - dodała, zaznaczając, że opozycja moralna to taka, której "podstawowym zadaniem jest stać po stronie obywateli okłamywanych i obrażanych przez obecną władzę".
Była premier pytała również, czy to solidarność, czy egoizm "każe rządzącym przymilać się do zastępów ogolonych na łyso członków ONR tylko po to, by łatwiej było im zawłaszczyć dla swojego interesu politycznego nasze święta narodowe, patriotyzm i dumę". To solidarność, czy egoizm każe obecnej władzy niszczyć autorytety (...) jak siedzący tu Lech Wałęsa? - pytała Kopacz.
Były wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski zapowiedział, że jeśli Platforma odzyska władzę, to przywróci opinię o Polsce jako o państwie sukcesu, państwie otwartym. Nie damy się zmarginalizować, dlatego musimy również mówić o tematach trudnych takich, jak wejście do strefy euro, bo my nie możemy sobie pozwolić na to, żeby być na marginesie Unii Europejskiej, gdzie nas próbuje zesłać PiS - podkreślił Trzaskowski.
Jego zdaniem, przyszłość Polski to Europa, ponieważ tam rozstrzygają się tak istotne sprawy jak budżet UE, czyli pieniądze na rozwój, kwestie dotyczące polityki energetycznej, rolnej, stabilności. To UE pozwoli nam stawić czoła największym wyzwaniom, które przed nami stoją - migracji, terroryzmowi. Musimy wrócić do centrum decyzyjnego, być jednym z państw, które podejmują decyzje, a nie tylko obrażają partnerów, walą pięścią w stół w domu, a milczą na europejskich salonach - przekonywał Trzaskowski.
Wspominał też, że jego pradziadek Bronisław zakładał pierwsze żeńskie gimnazja w Galicji. Brat i siostra mojej mamy walczyli w szeregach Armii Krajowej w powstaniu warszawskim. Nie chcę się tłumaczyć, że przez to, że nie byli wystarczająco wyklęci, należeli do jakiejś lewackiej instytucji - mówił.
Mój ojciec grał jazz i musiał się w latach 50. chować w szafie i udawać, że uczestniczy w urodzinach, bo jazz był zakazany. Nie chcę powrotu do czasów, żeby ktoś się zastanawiał, czy jazz jest wystarczająco polską muzyką, a przede wszystkim nie chcę żyć w czasach, w których ktokolwiek ma czelność kwestionować takie autorytety, jak Lech Wałęsa - zaznaczył poseł Platformy.
B. komisarz UE ds. budżetu Janusz Lewandowski wyraził pogląd, że drogę do zwycięstwa PiS w ostatnich wyborach utorowało "najbardziej bezczelne kłamstwo tamtej kampanii - Polska w ruinie". Jest to kłamstwo obraźliwe dla Polaków, bo Polska jest dziełem wspólnym milionów Polaków. Ale zapewniam was, że wiedzieli, że kłamią. Dlatego, że już wtedy rachowali sobie pieniądze, które wycisną z gospodarki, swoje prywatne profity - mówił polityk.
Europoseł Dariusz Rosati ocenił, że Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego to "powrót do epoki centralnego planowania". To naiwna wiara w etatyzm, wiara w to, że to państwo może decydować czy produkować samochody Syrena, czy pralki Frania. To nie są decyzje, które powinny zapadać w gabinetach urzędników. Pan premier Morawiecki siedząc w budynku, w którym mieściła się przez wiele lat komisja planowania, przesiąkł zapewne duchem tego planowania, bo te wszystkie jego pomysły oznaczają cofanie się do przeszłości - tłumaczył.
(az/mn)