Miało trwać kilka dni, a zakończyło się po 63 dobach zaciętych walk. 62 lata temu, 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie. Była to największa akcja zbrojna Armii Krajowej, ale zarazem największa akcja podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie.
Zdaniem brytyjskiego historyka Normana Daviesa powstanie miało szanse na zwycięstwo, a jego klęska była nie klęską Polaków, lecz całej koalicji antyhitlerowskiej. Armia Krajowa pokazała, że ich plan wytrzymania przez 6 dni był absolutnie realny; oni wytrzymali 60 dni. Ale nie o to chodziło, chodziło o współdziałanie tej koalicji. I to nie była sprawa Armii Krajowej, oni mieli obowiązek walczyć i walczyli świetnie - mówi Davies. Wg niego powstanie mogło stać się jedną ze zwycięskich bitew II wojny światowej.
62 lata temu w jednej z powietrznych misji brał udział Bryan Jones, pilot z Południowoafrykańskich Sił Powietrznych. 83-letni dziś lotnik, który pilotował samolot B-24, Liberatora z południowych Włoch, wciąż pamięta czas Powstania. Posłuchaj:
W 62. rocznicę wybuchu powstania dokładnie o godz. 17 w stolicy zawyły syreny. Główne uroczystości związane z obchodami odbyły się pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach. Wcześniej z pokładu bombowca B-17 nad miastem rozrzucono ulotki, nawołujące do uczczenia pamięci powstańców ZOBACZ, JAK WYGLĄDA ULOTKA. Nie wszystkie jednak spadły tam, gdzie powinny.
Samolot wystartował z lotniska Okęcie i trzy razy przeleciał nad Warszawą. Można go było zobaczyć nad centrum miasta (m.in. nad pl. Krasińskich) i nad siedzibą Muzeum Powstania Warszawskiego. Posłuchaj także relacji reportera RMF FM Marka Świerczyńskiego:
B-17, który przyleciał do Polski, został wyprodukowany wiosną 1945 roku. Otrzymał pieszczotliwą nazwę "Sally B." (lotnicy w czasie II wojny światowej często nadawali swoim maszynom imiona kobiet). Dodajmy, że samolot ten „zagrał” w filmie wojennym „Ślicznotka z Memphis”.