Jest przełom w sprawie morderstwa dwojga studentów w Górach Stołowych. Ich ciała znaleziono 27 sierpnia 1997 roku na Narożniku. Przez lata szukano sprawców, jednak śledztwo było bardzo trudne. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", policjanci znaleźli pistolet, z którego zastrzelono młodych ludzi.
Anna Kembrowska i Robert Odżga szli z Dusznik do Karłowa, gdzie mieli dotrzeć na obóz naukowy. Po raz ostatni skontaktowali się z rodziną 17 sierpnia 1997 roku. I słuch o nich zaginął. Ich ciała odnaleziono po 10 dniach.
Obojgu ściągnięto buty. Zwłoki Anny były częściowo obnażone, co miało sugerować gwałt, jednakże to wykluczono w trakcie śledztwa. Oboje zostali zastrzeleni. Jeden z świadków przekazał, że słyszał krzyk dziewczyny, a potem strzał. Robert zginął na jej oczach. Annę zabito później, strzelając jej w czoło.
Wykluczono motyw rabunkowy i seksualny. Nie chodziło także o narkotyki. W okolicy mieli być szkoleni najemnicy i sądzono, że mogli mieć z tym związek, jednak i tu śledztwo nie dało żadnych rezultatów.
Na warsztat wzięto także neonazistów. Grupa Blood and Honor często spotykała się w okolicach Dusznik-Zdroju, a Anna i Robert zostali zabici w 10. rocznicę samobójstwa Rudolfa Hessa.
Jak wskazuje Agnieszka Dobkiewicz w "Gazecie Wyborczej", ciągle dopisywano nazwiska do listy potencjalnych sprawców. Sądzono, że za zbrodnią mógł stać Roman, Czech błąkający się po okolicy. Śledczy myśleli, że mógł być mordercą ukrywającym się w Polsce. Sprawdzano dwóch zabójców, którzy wykonywali egzekucje. Podejrzewano także Krzysztofa Gawlika, czyli seryjnego mordercę "Skorpiona". Wszyscy mieli jednak alibi.
W sprawie pojawiał się także wątek mężczyzny, z którym widziani byli Anna i Robert. Sporządzono portret pamięciowy, jednak nikt w sprawie "Blondyna" się nie zgłosił.
Śledztwem na początku roku zajęło się krakowskie "archiwum X". Jak podaje "Gazeta Wyborcza", kilka miesięcy później pojawiła się informacja, że przypadkiem znaleziono broń, z której zabito parę.
Anna i Robert zostali zastrzeleni trzema strzałami z pistoletu o kalibrze 9 mm. Wiadomo, że to broń pochodząca z Czech. Zabójców miało być dwóch.
Jak podaje "Wyborcza", w lipcu policjanci z Kłodzka zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o handel narkotykami. To 30- i 64-latek. Znaleziono u nich 39 sztuk broni palnej i mnóstwo amunicji. Okazało się, że w arsenale znaleziono jeden z pistoletów, z którego strzelano do studentów.
Według "GW", śledczy przeszukali georadarem teren, gdzie znaleziono ciała Anny i Roberta. Prokuratura jednak nie udziela żadnych informacji.