Struktura szkół zostanie zmieniona, zlikwidowane zostaną gimnazja, a nauka w szkołach podstawowych, liceach i technikach będzie wydłużona; zmiany rozpoczną się od września 2017 r. - ustalił Sejm uchwalając ustawy reformujące ustrój szkolny w Polsce.
Za uchwaleniem ustawy głosowało 230 posłów, 199 było przeciw, pięciu wstrzymało się od głosu.
Sejm uchwalając ustawę ustalił, że reforma edukacji rozpocznie się 1 września 2017 roku.
Zgodnie z ustawą Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących szkół powstaną: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe (zastąpią zasadnicze szkoły zawodowe). Gimnazja zostaną zlikwidowane.
Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/2017 klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Rozpocznie się tym samym stopniowe wygaszanie gimnazjów - nie będzie już do nich prowadzona rekrutacja.
W roku szkolnym 2018/2019 gimnazja opuści ostatni rocznik dzieci z klas III. Od 1 września 2019 r. gimnazjów nie będzie już w ustroju szkolnym.
Przekształcanie szkół pociągnie za sobą konieczność stworzenia przez samorządy nowej sieci szkół. Ostateczne uchwały w tej sprawie będą musiały one podjąć do 31 marca 2017 r. Przygotowane przez samorządy sieci będą opiniowane przez kuratorów, a ich opinia będzie dla samorządów wiążąca.
Wprowadzenie branżowej szkoły I stopnia, w miejsce zasadniczej szkoły zawodowej, planowane jest od 1 września 2017 r. Wprowadzenie branżowej szkoły II stopnia dla absolwentów branżowej szkoły I stopnia rozpocznie się od roku szkolnego 2020/2021.
Zmiany w liceach ogólnokształcących i technikach zapoczątkowane mają być od roku szkolnego 2019/2020, a zakończyć się w roku szkolnym 2023/2024.
Na zakończenie 8-letniej szkoły podstawowej uczniowie pisać będą egzamin ósmoklasisty. Będzie on obejmował trzy przedmioty obowiązkowe dla wszystkich uczniów: polski, matematykę i język obcy oraz egzamin z jeszcze jednego przedmiotu do wyboru spośród: biologii, chemii, fizyki, geografii i historii. Wynik egzaminu będzie miał wpływ na przyjęcie ucznia do szkoły ponadpodstawowej.
W ustawie zdecydowano także, że kształcenie dwujęzyczne będzie mogło być prowadzone w klasie VII i VIII oraz w liceach ogólnokształcących; obecnie klasy dwujęzyczne i międzynarodowe są w gimnazjach i liceach. Przy liceach prowadzących kształcenie dwujęzyczne będą mogły być tworzone "klasy zerowe" dla uczniów, którzy będą chcieli w ten sposób się kształcić, a nie mogli chodzić do klas dwujęzycznych w szkole podstawowej.
Ustawy Prawo oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo oświatowe trafią teraz do Senatu.
Głosowania trwały cztery godziny i towarzyszyła im burzliwa dyskusja. Opozycja alarmowała, że jest to "najczarniejszy dzień polskiej edukacji". PiS odpowiadał, że uchwalenie reformy oznacza "powrót do polskiej szkoły sprzed siedemnastu lat, do normalnej polskiej szkoły" i "czas się z tym pogodzić". Nowoczesna zaapelowała do prezydenta, by ustaw nie podpisywał.
Sejm nie zgodził się wcześniej na wnioskowane przez PO, Nowoczesnej i PSL odrzucenie projektów. Odrzucono także poprawki PO i PSL zachowujące obecną strukturę szkół, a także m.in. poprawki zakładające przesunięcie o kilka lat wejście reformy w życie. Jedyny wniosek mniejszości, który zyskał poparcie Sejmu dotyczy definicji niepełnosprawności sprzężonych i wprowadza rozróżnienie między Zespołem Aspergera i autyzmem.
Wśród poprawek zgłoszonych przez PiS i przyjętych w głosowaniu znalazła się m.in. zmiana dotyczącą możliwości przeniesienia uczniów z jednej szkoły podstawowej do drugiej jeśli w wyniku zmiany sieci szkół zmienia się obwody dotychczasowych szkół.
Podczas głosowań wywiązała się dyskusja, w której powtarzały się argumenty za i przeciw reformie, podnoszone od początku prac nad projektami.
Elżbieta Gapińska (PO) pytała szefową MEN Annę Zalewską "dlaczego nie lubi polskich dzieci, dlaczego nie chce dobrej edukacji domowej dla polskich dzieci, dlaczego wprowadza ustawę, która demoluje całkowicie polską oświatę".
Pani mówi, że słuchacie suwerena. Słuchacie, ale nie słyszycie, a jak już usłyszycie to nie przyjmujecie do wiadomości; narzucacie suwerenowi swoje zdanie - powiedziała. Do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego posłanka PO zwróciła się zaś słowami: "panie pośle Kaczyński, pan i pana formacja będzie odpowiadali przed Bogiem i historią za niszczenie polskiej edukacji".
Dariusz Piontkowski (PiS) odpierał te zarzuty mówiąc, że uczył w szkole średniej, gdy gimnazja "wypuszczały" pierwszych absolwentów i widział, jak spadał poziom wiedzy i umiejętności polskich uczniów. Czy chcecie by system, który doprowadził do zapaści oświaty dalej funkcjonował? (...) Przywracamy kształcenie ogólne. Przywracamy nauczanie historii. Przywracamy nauczanie patriotyczne. Chcemy uniknąć tego do czego doprowadziliście, że szkoła stała się tylko przygotowaniem do testów, czas by uczeń rozumiał czego się uczy - przekonywał.
Joanna Scheuring-Wielgus (N) powiedziała, że większość posłów PiS kończyło zapewne ośmioletnią szkołę podstawową. To jak się zachowywaliście podczas wystąpienia Pana Ryszarda Petru jest dowodem na to, że nie należy wracać do tamtego systemu - stwierdziła. Gdy lider Nowoczesnej zabierał głos z sali słychać było m.in. krzyki "sześciu króli", nawiązujące do wypowiedzi Petru z przeszłości.
B. minister edukacji Krystyna Szumilas (PO) pytała: "dlaczego wracacie do szkoły z czasu PRL-u?". Odrzućcie tę ustawę - apelowała.
Katarzyna Lubnauer (N) przekonywała, że projekt reformy nie jest poparty żadnymi analizami czy ekspertyzami, które przekonywałyby do wprowadzenia tej zmiany. Pozostaje nam tylko jedno. Apelujemy do pana prezydenta Andrzeja Dudy. Jeszcze można ocalić resztki jego autorytetu. Wystarczy nie składać podpisu pod tą ustawą - dodała.
Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) powiedziała, że spór o reformę szkolnictwa jest w zasadzie sporem o ideę, o kształt edukacji. Zarzuciła opozycji, że opowiadając się przeciwko reformie wspiera "ścieżkowanie", "elitarność" i selekcję uczniów. To ma swoją nazwę system neoliberalny - mówiła posłanka PiS. My taki system odrzucamy - dodała.
Marzena Machałek (PiS) zapewniła, że reforma jest bardzo dobrze przygotowana i przemyślana oraz poprzedzona wielomiesięcznymi konsultacjami. Jak mówiła, reforma ma zmienić filozofię systemu edukacji. Dla nas jest najważniejsze dziecko (...) odchodzimy od widzenia dziecka jako automatu do wypełniania testów - podkreśliła.
Minister edukacji pytała opozycję co robiła przez ostatnie osiem lat. Odpowiadając na zarzuty, że likwidowane gimnazja wyrównują szanse przytaczała głosy ekspertów Instytutu Badań Edukacyjnych, którzy opierając się na wynikach międzynarodowego badania PISA stwierdzają, że wyniki z lat 2000-2012 nie dają podstaw do twierdzenia, że gimnazja przyczyniają się do likwidowania nierówności w polskiej edukacji. Jak mówiła Zalewska, polska młodzież doskonale odtwarza wiedzę, ale nie potrafi zastosować wzoru matematycznego czy współpracować w grupie.
(az)