Irak musi szybko odzyskać pełną niezależność - takie słowa usłyszał w Watykanie z ust papieża prezydent Stanów Zjednoczonych. George W. Bush, który od Rzymu zaczął wizytę w Europie wręczył Janowi Pawłowi II Medal Wolności.
Program wizyty prezydenta George’a W. Busha w Rzymie był wczoraj bardzo napięty. Rano Bush spotkał się z prezydentem Ciampim, potem udał się na audiencję do Watykanu, po południu zaś uczestniczył w obchodach 60. rocznicy wyzwolenia Rzymu. Dzień zakończyła uroczysta kolacja z premierem Berlusconim.
Choć amerykański prezydent przyjechał na obchody 60. rocznicy wyzwolenia Rzymu, to niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem było jego spotkanie z Janem Pawłem II. Bush pojawił się w Watykanie tuż przed południem wraz z żoną Laurą i kilkunastoma towarzyszącymi mu osobami. Papież przyjmując Busha, pośrednio potępił maltretowanie irackich więźniów, przywołując godne ubolewania wydarzenia ostatnich tygodni.
Bush w odpowiedzi zapewniał, że jego rząd będzie robił wszystko na rzecz wolności i godności ludzkiej. Papieżowi wręczył zaś prezydencki Medal Wolności. Odznaczeniem tym amerykański prezydent uhonorował papieża za niezłomną postawę na rzecz pokoju i wolności, która zainspirowała miliony i pomogła obalić komunizm i tyranię.
Stany Zjednoczone honorują tym odznaczeniem syna Polski, który stał się biskupem Rzymu i bohaterem naszych czasów - powiedział Bush. W czasie spotkania była również mowa o Ziemi Świętej i o sytuacji chrześcijan – zarówno w Izraelu jak i w Iraku.
Wizycie prezydenta Busha towarzyszą środki ostrożności, jakich Rzym nie widział od dawna. Zmieniono kursy autobusów, a parkowanie pojazdów w centrum miasta jest praktycznie niemożliwe. Na czas wizyty Rzym zamieniony został w twierdzę, a porządku pilnuje około 10 tysięcy policjantów.
Przyjazdowi towarzyszyły również niezliczone protesty. Przeciwko wizycie na ulicach Rzymu manifestowało 100 tys. Włochów. Nieśli transparenty z hasłami pokojowym i żądaniami wycofania włoskich żołnierzy z Iraku. Przyjechaliśmy z Mediolanu, by demonstrować przeciwko przyjazdowi najbardziej nielubianego i ogarniętego przemocą człowieka na Ziemi, który odwiedza swego wasala, Berlusconiego - mówili protestujący.