Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli spędzić dwie noce w Pałacu Prezydenckim i wyjść stamtąd prosto na organizowany przez PiS w czwartek 11 stycznia Marsz Wolnych Polaków - twierdzi "Gazeta Wyborcza".

W poniedziałek gazeta przedstawia - dokładny - jak pisze - przebieg wydarzeń w Pałacu Prezydenckim w Warszawie, gdzie 9 stycznia policja zatrzymała skazanych na dwa lata więzienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, b. szefów MSWiA w rządzie PiS i koordynatorów służb specjalnych.

"Z informacji uzyskanych przez Wyborczą od bezpośrednich świadków wynika, że: Wąsik z Kamińskim mieli nocować w Pałacu Prezydenckim. Prezydent Andrzej Duda miał nieformalne zapewnienie od policji, że funkcjonariusze nie wejdą do Pałacu. Policjantów na teren Pałacu wprowadzili dwaj zastępcy komendanta Służby Ochrony Państwa. Podczas zatrzymania nie było incydentów ani uderzania Kamińskim we framugę. Polityków wyprowadzono w kajdankach. Autobus miejski nie blokował kolumny prezydenta. Mało brakowało, a wracający z Belwederu prezydent Duda zetknąłby się z policjantami wyprowadzającymi zatrzymanych" - czytamy w "GW".

"GW" podaje, że kiedy po wygłoszeniu ok. godz. 15.00 oświadczenia na głównym dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego wrócili do budynku, "pracowników Kancelarii to zdziwiło".

"Byli bowiem przekonani, że po konferencji skazani politycy wyjdą na zewnątrz, gdzie czekała na nich policja, i być może tam dojdzie do zatrzymania. Stało się inaczej. Administracja dostała polecenie, by w apartamencie prezydenckim na III piętrze przygotować pokoje dla gości, do których dostarczono walizki z prywatnymi rzeczami Kamińskiego i Wąsika. Dostali m.in. numer telefonu do obsługi kuchennej. Wśród urzędników poszła informacja, że będą tam mieszkać co najmniej do czwartku i wyjdą dopiero na demonstrację zapowiadaną przez PiS" - napisała "GW".