To słowa, które była posłanka PO powiedziała dziennikarzom po wyjściu z prokuratury. Przed ponad dwie godziny przesłuchiwali ją gdańscy prokuratorzy. Chodzi o sprawę „szantażu lustracyjnego” Zyty Gilowskiej.
To niemal sakramentalne Obowiązuje mnie tajemnica spowiedzi, Marta Fogler powtórzyła kilka razy. Jednak dość zaskakujące było jej stwierdzenie, że dziennikarze w tej sprawie podążają złym tropem: Coś się jednak gdzieś dzieje, że poszczególne ważne osoby z Platformy odchodzą na boczne tory. Komuś może na tym zależeć. Bardzo bym chciała wiedzieć komu.
Jeśli dobrze interpretować te słowa, Zyta Gilowska nie jest jedyną osobą, którą w ten sposób wyeliminowano z życia publicznego. Marta Fogler - jak mówiła - niewiele wniosła do śledztwa, a pytania, które usłyszała – jak twierdzi - powinny być zadane komu innemu.
W ubiegłym tygodniu Gilowska stwierdziła, że dwukrotnie została ostrzeżona przez znaną posłankę PO o "montowanej przeciwko niej akcji opartej na fałszywych papierach".